Sobotniego konkursu drużynowego w Zakopanem Piotr Żyła nie może zaliczyć do zbyt udanych. Po zawodach, w których Polacy zajęli piąte miejsce, nie miał ochoty rozmawiać z dziennikarzami.
Żyła oddał w sobotę, jak lubią mawiać zawodnicy, dwa równe skoki. Niestety, nie były to skoki zbyt odległe - na 116 i 116,5 m. Piotr ociągał się, proszony przez dziennikarzy o rozmowę. - Pogadacie z Kamilem - mówił. Potem dał się jednak namówić na kilka słów komentarza.
- Moje skoki nie były do końca takie, jak bym chciał. Czegoś im brakowało - powiedział Żyła.
Popularny "Wiewiór" widzi jednak postęp w drużynie polskich skoczków. - Pomału do przodu, zobaczymy - stwierdził krótko.
Czego brakuje jego skokom? - Tak szczerze, to pierwszy był za późno, drugi za wcześnie - prosto wyjaśnił Żyła.
Jak ocenił sobotnie piąte miejsce drużyny? - No... piąte miejsce - powiedział z właściwym sobie uśmiechem zawodnik, który dzień wcześniej skończył 28 lat. Czy była szansa na podium? - Zawsze jest szansa. Jak się dobrze skacze, to nie ma problemu.
- Trzeba oddawać dobre skoki i wtedy jest szansa na pudło, jest szansa nawet wygrać. Po to są zawody, że ktoś musi wygrać, a ktoś musi zająć piąte miejsce - śmiał się skoczek.
- Dobra, nie męczcie mnie już dziś - zakończył z uśmiechem.
Z Zakopanego Waldemar Stelmach