- Cele pozostają te same i walczymy dalej - stwierdził Żyła. - Teoretycznie by się wydawało, że brakuje, ale nie brakuje dużo. Dziś był kro do przodu. Drugi skok był fajny, choć trochę mnie "zdmuchnęło", złapałem jakieś turbulencje. Może nie poleciałbym jakoś zdecydowanie dalej, ale przynajmniej wylądowałbym telemarkiem. W sobotę telemark to był z mojej strony dramat, co było widać w pierwszej serii - tłumaczył skoczek dla skijumping.pl.Zawodnik opowiedział też o specyfice skoków narciarskich. - Taki jest nasz sport, że trzeba pomału iść do przodu i budować pewność siebie. W sobotę czułem się już pewnie, ale w piątek po drugim treningowym skoku ona mi uciekła. Najważniejszy cel się jednak nie zmienia - mówił Żyła. PŚ w skokach. Piotr Żyła: Takie sytuacje się zdarzają Na razie Polacy spisują się w tym sezonie słabo. Tak było w Niżnym Tagile, tak było w pierwszym konkursie w Ruce. - Trochę przeżyłem w tym sporcie i takie sytuacje się zdarzają, nie są one fajne. Trzeba konsekwentnie robić swoje, trzymamy się razem, mamy mocną drużynę i wierzymy, że może od niedzieli, a może od Wisły wszystko wróci na dobre tory - powiedział Żyła.W sobotę najlepszy był Japończyk Ryoyu Kobayashi, a w niedzielę odbędzie się drugi konkurs w Ruce, który rozpocznie się o 16.15 czasu polskiego. Transmisja w Eurosporcie. Poprzedzą go kwalifikacje o 14.30. Pawo