Żyła przewrócił się po skoku w pierwszej serii. Polski zawodnik nie utrzymał się na nogach po wylądowaniu i bardzo nieprzyjemnie uderzył głową o zmrożony śnieg. Do Żyły natychmiast podbiegła pomoc medyczna, a skoczek po chwili wstał i o własnych siłach opuścił zeskok. Okazało się, że jest poobijany, ale nic poważnego się mu nie stało. - Był taki moment, gdy zerkaliśmy tylko w stronę Piotrka, sprawdzając czy wstaje. Wszystko jest dobrze. Po paru minutach Piotrek wparował do szatni zły, chcąc dalej skakać. Chciał iść na drugą serię, był gotowy, by skakać, ale trochę mu do tego zabrakło. Wygląda na to, że nie odniósł poważniejszych obrażeń, ale twarz wyglądała naprawdę fatalnie - mówił Maciej Kot. Żyła już zdążył się odnieść do wypadku na portalu społecznościowym. "Nie ma to jak klasyczny telemark na nosie. Na szczęście miałem paprykowe skarpetki, to przynajmniej można wrzucić foto" - napisał Żyła, a zakończył gratując Stochowi. Kamil zajął w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich trzecie miejsce, ustępując tylko Norwegowi Danielowi-Andre Tandemu i Słoweńcowi Anże Laniszkowi. Kolejne zawody już za tydzień w fińskiej Ruce.