Maciej Jermakow: Jak na razie teatr jednego aktora w Klingenthal. Spodziewałeś się, że aż tak dobrze może ci pójść? Piotr Żyła: - Oj nie (śmiech), w życiu bym się tego nie spodziewał! Ale fajnie, kurde, tak pozytywnie, fajnie mi się nawet skakało, te skoki nie były jakieś super rewelacyjne, ale nie były też złe. Skakałem tak jak na treningach, no i to się chwali, że nic innego mi do głowy nie przyszło, nic innego nie wymyśliłem (śmiech). Czyli możesz tu skoczyć jeszcze lepiej? - Lepiej... raczej wolę skakać normalnie, a wiadomo, że jak się skacze normalnie, to czasami wyjdzie trochę lepiej, a czasami trochę gorzej. Tak że to już potem zależy od tego no... jak wyjdzie (śmiech). Raczej wolę skakać to, co umiem, no a tutaj dobrze skakałem. Podoba ci się ten pomysł przeniesienia inauguracji do Klingenthal, mimo że wokół skoczni nie ma śniegu, a ten na obiekcie nie jest do końca biały? - A jak nie ma, jest! (śmiech) Tyle, co trzeba, to jest! Na pewno bardzo fajnie, nie jest to daleko, nie trzeba tłuc się samolotem, więc fajnie - bliziutko, do auta się wsiadło, zajechało się moment. O pierwszą trójkę powalczycie w drużynie? - No na pewno, po kwalifikacjach dużo ludzi będzie nas uważać za faworytów, a my będziemy walczyć najlepiej, jak umiemy. To dobrze, że będą was uważać za faworytów, czy wolicie być w roli tych, którzy mogą sprawić niespodziankę? - Dla mnie to jeden pieron (śmiech). Cała rozmowa z Piotrem Żyłą do przeczytania na RMF24