Wydawało się, że rekordy długowieczności legendarnego Stanisława Marusarza, nazywanego też "Dziadkiem", przetrwają wieki. Tymczasem trafiło się nam pokolenie równie wysportowane i szalone, jak on. Marusarz to legenda polskiego narciarstwa. Zresztą Wielka Krokiew w Zakopanem nosi właśnie jego imię. Aleksander Zniszczoł kajał się po konkursie. "Zabrakło mi jaj. To moja wina" Piotr Żyła na tropie rekordu Stanisława Marusarza. To byłaby historia Wicemistrz świata w skokach narciarskich z Lahti z 1938 roku startował w mistrzowskich imprezach jeszcze przez wiele lat po drugiej wojnie światowej. Po raz ostatni na tak dużych zawodach wystąpił w 1952 roku w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Oslo. Zajął wówczas 27. miejsce. To był czas, gdy igrzyska olimpijskie były równocześnie mistrzostwami świata. Marusarz w dniu swojego ostatniego startu w igrzyskach, a zarazem mistrzostwach świata, miał 38 lat, osiem miesięcy i sześć dni. Aż trudno w to uwierzyć, ale Żyła może pobić te wyczyny "Dziadka". Wiślanin na antenie Eurosportu powiedział, że to wcale nie musiały być jego ostatnie mistrzostwa świata. Już teraz, kiedy startował w Trondheim, miał skończone 38 lat, ale do pobicia wyczynu Marusarza zabrało mu kilku miesięcy. Jeśli zatem za dwa lata wystąpi w MŚ w Falun, wówczas pobije osiągnięcie "Dziadka". Będzie miał wówczas 40 lat. Podobnie w przypadku, jeśli wiślanin wystąpi w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo (2026). Był "Dziadek" Marusarz, będzie zatem "Dziadek" Żyła? To bardzo prawdopodobne, bo Żyle werwy nie brakuje. Oby tylko udało mu się wrócić do poziomu, jaki prezentował choćby w ubiegłym sezonie, kiedy ocierał się o podium. Dla Żyły wcale to nie jest zadanie nierealne. Noriaki Kasai miał 41 lat, kiedy sięgał po medal olimpijski i 42, kiedy stawał na podium mistrzostw świata. Mało tego, Japończyk ma ponad 50 lat i wciąż pojawia się w zawodach Pucharu Świata. Z Trondheim - Tomasz Kalemba, Interia Sport