Wydawać by się mogło, że skoczkowie narciarscy, dla których każdy gram może znacznie wpłynąć na uzyskaną odległość, a nawet spowodować dyskwalifikację z powodu nieregulaminowego kombinezonu, ze wszystkich sił będą walczyli z pokusą sięgnięcia po pączka. Tymczasem okazało się, że jednej z najprzyjemniejszych tradycji w całym roku, reprezentanci Polski wcale nie musieli sobie odmówić. Uczta dla podniebienia została im bowiem przyniesiona na tacy, przez ich... przełożonego. O pączki, by tradycji stało się zadość, zadbał dyrektor kadry Adam Małysz, ale deputaty były ściśle wyliczone - po jednej "bombie" kalorycznej. Wspaniałomyślność Adama Małysza tak przypadła do gustu Piotrowi Żyle, że z całego czwartkowego dnia niczym więcej nie podzielił się z fanami na Facebooku, jak właśnie zdjęciem, na którym pałaszuje pączka. Dodajmy, że słodkie przysmaki przyjechały jeszcze przed treningami i miały zapewnić naszym zawodnikom trochę energii. - Pączusia trzeba zjeść ;-) smacznego tłustego:-P - napisał popularny "Wiewiór", który znalazł się w czwórce Orłów, delegowanych przez trenera Stefana Horngachera do pierwszego konkursu na skoczni normalnej w Lahti. Żyła z Dawidem Kubackim muszą przebrnąć piątkowe kwalifikacje, z kolei Kamil Stoch i Maciej Kot, z racji lokat w dziesiątce PŚ, mają zagwarantowane miejsce w konkursie. AG