Tomasz Kalemba, Interia Sport: Wykrusza się coraz bardziej złote pokolenie polskich skoków. Już jakiś czas temu zrezygnował Stefan Hula, a teraz Kamil Stoch ogłosił zakończenie kariery po najbliższym sezonie. A ty? Piotr Żyła: - Ja na razie nie. To znaczy, będę podejmował decyzję z sezonu na sezon. Chyba jeszcze nie czas na mnie. Na razie zatem trenuję, by dać z siebie, ile mogę. Werwy chyba ci nie brakuje? - Zgadza się. Wciąż mam wielkie chęci i motywację, ale przede wszystkim mam dalej siły na to, by skakać. Póki to jest, to cieszę się z tego, że mogę dalej trenować. Jak byłem kontuzjowany, to jednak nie był to dobry czas, kiedy siedziałem i nic nie robiłem. Takiej sytuacji w polskich skokach nie było od 10 lat. Wraca ważna impreza Piotr Żyła: Maciej Maciusiak to bardzo dobry trener Ostatnie dwa sezony nie podpiłowały nieco skrzydeł? Nie zniechęciły cię? - Nie, choć szczególnie ten ostatni nie był dla mnie dobry. W końcówce jednak zacząłem się zbierać i szło to w dobrym kierunku. Niestety na dyspozycji odbiły się duże braki treningowe spowodowane kontuzją. Przez to też ten sezon było mocno niestabilny. Teraz przynajmniej skaczesz już bez bólu i zanosi się na to, że przygotowania będą znacznie lepsze od tych poprzednich? - Mam taką nadzieję. Liczę na owocną pracę i dobre starty w sezonie. Za wami już pierwsze skoki tego lata. Jak było? - W porządku, choć moje skoki były w kratkę. To jest jednak dopiero początek przygotowań. Trzeba się wskakać. Do pracy z wami wrócił Michał Wilk. W ubiegłym sezonie nie było w kadrze trenera od przygotowania fizycznego. - I to jest duży plus, choć trenerzy znają też te treningi i wiedzą, co mają robić. Dedykowana osoba do tej pracy ułatwia jednak pracę trenerom. To było dobre posunięcie. A to prawda, że nigdy nie trenowałeś z Maciejem Maciusiakiem? - Można tak powiedzieć. Nigdy z Maćkiem nie przygotowywałem się stricte do sezonu. Znamy się jednak wiele lat i nasze drogi ciągle się gdzieś przecinały. Kontakt zatem mieliśmy, ale nigdy rzeczywiście nie było głównym trenerem w kadrze, w której byłem. To jest jednak bardzo dobry trener. Do tego zna nas dobrze, co ułatwia sprawę. Tego brakowało Thomasowi Thurnbichlerowi zdaniem Żyły Dobrze, że dwukrotny mistrz świata wyartykułował to, że Maciej Maciusiak jest bardzo dobrym trenerem, bo złośliwi kibice twierdzą, że przyszedł do kadry tylko dla poprawienia atmosfery. - Maciek przedstawił naprawdę ciekawy plan przygotowań. Mamy wszystko poukładane. Nie ma chaosu, z którym mieliśmy do czynienia w ostatnich sezonach. W kadrze w ostatnim czasie było naprawdę trochę zamieszania. To przeszkadzało. Teraz każdy wie, co ma robić. Zupełnie inaczej się pracuje, kiedy jest jasny plan i do tego go realizujemy. Wcześniej nasze przygotowania to były ciągłe zmiany. Poprawiła się atmosfera w kadrze? - Każdy z nas w ubiegłym sezonie próbował się cieszyć nawet z małych rzeczy. Teraz na samym początku wiemy, na czym stoimy. Nie ma ciągłych zmian. One nie ułatwiały złapania stabilności w skokach. Jest plan, więc od razu jest uśmiech na twarzy. Kiedy wiemy, co mamy robić, to od razu lepiej się żyje. To wpływa też na lepszą atmosferę w kadrze. Maciej Maciusiak jest takim trenerem, który potrafi rządzić twardą ręką? - Tak. Maciek ma cechy przywódcze. Thomasowi Thurnbichlerowi brakowało takiego bycia szefem w kadrze. Można było odbierać to chyba tak, że bardziej chciał być dla nas kolegą. Styl pracy Maćka można porównać trochę do tego, co robił Stefan Horngacher. Ktoś, kto jest szefem, musi jednak umieć rządzić. Maciek ma jasny plan i do tego potrafi zarządzać ludźmi. Przede wszystkim z kolei potrafi przekonać do siebie grupę. To jest naprawdę bardzo istotne. Czuć już, że wkraczacie w sezon olimpijski? - Jeszcze nie. Nie traktuję też walki o igrzyska, jako rywalizacji o miejsce w kadrze. Bardziej będę się skupiał na sobie. Chcę być lepszym skoczkiem. Jak wyjdzie? To zobaczymy. Czasami w sporcie jest tak, że robi się wszystko, a nie zawsze wychodzi. Jeśli będę zadowolony ze swojej pracy i z tego, co robię, to będzie dobrze. Najważniejsze, żeby skoki znowu sprawiały mi radość. Rozmawiał - Tomasz Kalemba, Interia Sport