Trener Polaków Stefan Horngacher postawił na "żelazny" skład, który w Lahti zdobył historyczny złoty medal mistrzostw świata. W Oslo trener "Biało-czerwonych" zmienił jedynie kolejność. Jako pierwszy z naszej drużyny wystąpił Piotr Żyła, a potem Kamil Stoch i Dawid Kubacki, a kończył Maciej Kot. Żyła w pierwszej serii poszybował na 132 m, ale jego bezpośredni rywale Niemiec Marcus Eisenbichler i Austriak Michael Hayboeck skoczyli dużo dalej - obaj wylądowali na 140. metrze. - Dobrze, że nie wiedziałem ile skoczyli, bo mogłoby mnie "spiąć" - skomentował Żyła przed kamerami TVP. - Dwa skoki naprawdę fajne. Powietrze trochę mi pomogło - stwierdził brązowy medalista MŚ z dużej skoczni, który w drugiej próbie pokazał klasę - 132,5 m.Po pierwszej serii Polacy zajmowali czwarte miejsce, co było wynikiem niezbyt udanych skoków Dawida Kubackiego i Macieja Kota. - Nie poszczęściło się. Zabrakło odległości. Każdy z nas walczył jednak do końca - zaznaczył Kubacki. - Warunki atmosferyczne to jedna rzecz, ale przede wszystkim popełniłem błąd na progu. Wyszedłem trochę za wysoko - stwierdził Maciej Kot. W drugiej serii "Biało-czerwoni" walczyli do końca o podium i cel osiągnęli. Tym razem jednak lepsi okazali się Austriacy i Niemcy. Zawody w Oslo zainaugurowały nowy turniej w skokach Raw Air. W klasyfikacji generalnej tych zawodów na prowadzeniu jest Austriak Stefan Kraft, a najlepszy z Polaków Piotr Żyła zajmuje 4. miejsce. W niedzielę w Oslo odbędzie się konkurs indywidualny. Początek o godz. 14.15. RK