Mimo że Apoloniusz Tajner nie jest już prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, a od października ma zupełnie nowe obowiązki i zasiada w poselskich ławach, wciąż z uwagą śledzi to, co dzieje się w środowisku skoków. Przed dwoma tygodniami podzielił się słodko-gorzką diagnozą. Przewidywał, że podopieczni Thomasa Thurnbichlera za szybko nie odzyskają dobrej dyspozycji, ale nie wykluczył, że ta przyjdzie na przełomie roku. "Na cuda nie ma co liczyć. Nie wskoczymy jeszcze do czołówki. Niemcy, Austriacy i Kobayashi, to jest ta grupa, która będzie dominować. Ciężko będzie ich w grudniu przeskoczyć. Realne jest jednak to, że na Turnieju Czterech Skoczni będzie inaczej, że my będziemy już dobrze skakać" - mówił dla Polsatu Sport. Popularność i autorytet Tajner wykorzystuje nie tylko do opiniowania o sporcie i przy zaangażowaniu w politykę, lecz również do pomocy potrzebującym. Tuż przed świętami razem z żoną wystosował pilny apel. Dawid Kubacki przyznaje się i ujawnia trudną prawdę. "Cały czas mam z tyłu głowy to, co się działo" Apoloniusz Tajner i Izabela Podolec apelują o pomoc. Liczy się każda złotówka "Szanowni Państwo, drodzy przyjaciele. Zbliża się czas Wigilii, czas rodzinnych spotkań przy wigilijnym stole, czas rodzinnych pojednań, czas rodzinnych radości. Ale jest to też dobry czas, żeby można było pomóc potrzebującym. Zwracam się do Państwa z prośbą o wsparcie dla chorego genetycznie Danielka. Chłopczyk wychowuje się w wielodzietnej rodzinie. Nie muszę mówić, jakie to problemy dla tej rodziny sprawia" - mówi Tajner. Do apelu męża dołącza Izabela Podolec. Również ona udostępniła link do internetowej zbiórki. "Pomagajmy. Dobro wraca" - przekonuje w relacji na InstaStories. Kim jest Danielek, o którym mówią Tajnerowie? Chłopiec ma 7 lat i pochodzi z Dursztyna (województwo małopolskie). Jak wyjaśnia jego mama w opisie zbiórki, choruje on na bardzo rzadką chorobę genetyczną związaną z dodatkowym 18 chromosomem o nazwie tetrasomia 18 p. Wymaga rehabilitacji, zajęć terapeutycznych z integracji sensorycznej oraz logopedii. Dziecko ma jeszcze troje rodzeństwa i rodziców nie stać na to, by opłacić mu wszystkie zajęcia z własnej kieszeni. Dlatego potrzebna jest właściwie natychmiastowa pomoc. "Każda złotówka będzie niezwykle ważna!" - zapewnia mama Daniela. Kryzys w kadrze skoczków, a tu jeszcze taki cios przed Turniejem Czterech Skoczni. To brzmi fatalnie