Najlepszym z Polaków w konkursie Pucharu Świata w Trondheim (HS 138) był Dawid Kubacki. Zajął on 14. miejsce. W "20" byli jeszcze Aleksander Zniszczoł (18.) i Kamil Stoch (19.). Stawkę zawodników po drugiej serii zamknęli Piotr Żyła i Maciej Kot. Konkurs zakończył się wielkim triumfem Austriaków. Zajęli oni aż cztery pierwsze miejsca, a do tego na szóstej pozycji mieli kolejnego zawodnika. Zawody padły łupem Stefana Krafta. Podium uzupełnili jeszcze Daniel Tschofenig i Jan Hoerl. "Zadyszka" Polaków w Trondheim. Groźne upadki faworytów. Austriacy zdominowali rywali Takiego konkursu Polaków jeszcze nie było tej zimy. To nie zadowoliło Adama Małysza Biało-Czerwoni, po raz pierwszy w tym sezonie, w komplecie awansowali do drugiej serii. To z pewnością jest promyczek nadziei, ale też nie zadowolił on Adama Małysza, prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. To, jak wyglądają teraz skoki Polaków, najlepiej odzwierciedla cały sezon. Jedna próba jest dobra, a kolejna słabsza. Brakuje stabilności. To z kolei jest efektem braku odpowiednich decyzji w pewnym momencie, co ciągle podkreśla szef związku. - Pewnie byłoby inaczej, gdyby nasi skoczkowie zgodzili się na odpuszczenie zawodów kosztem treningu, ale takiego spokojnego, a nie narwanego. By złapać odpowiedni rytm, to na treningach trzeba oddać nie dwa-trzy dobre skoki, ale kilkadziesiąt - zauważył Małysz. Austriacy wzorem, ale jest problem Thomas Thurnbichler był asystentem Andreasa Widhoelza, który tak znakomicie przygotował do tej zimy Austriaków, więc pewnie też sam wie, co robić, by spróbować dorównać starszemu koledze. - Nigdy nie przeniesiemy systemu austriackiego do naszych skoków tak jeden do jednego. To wszystko musi być dostosowane do naszych zawodników. Oba te narody mają przecież inną mentalność - przyznał Małysz. Przed skoczkami już tylko konkursy na skoczniach do lotów. Najpierw w Vikersund, a potem w Planicy. Koniec sezonu to czas większego rozprężenia. Na mamutach będzie można sobie pozwolić na to, by zapomnieć o gonieniu wyniku, co może przełożyć się na skoki na dużo większym luzie. Tym bardziej że Polacy nie walczą już kompletnie o nic