Żyła znany był w ostatnich latach ze swojej dziwnej pozycji najazdowej na rozbiegu, w głębokim przysiadzie, z głową niemal schowaną między kolanami. Przez krótki czas przynosiło to efekty, ale potem nasz skoczek, mimo różnych kombinacji, nie potrafił sobie poradzić na skoczni, a wyniki były coraz gorsze. Żaden z trenerów nie potrafił przekonać go do powrotu do normalnej pozycji na rozbiegu. Udało się to dopiero Horngacherowi. "Garbik, fajeczka i do przodu" - tak sam Żyła opisywał swoją pozycję najazdową. Nadszedł czas, by się z nią pożegnać. - Cel jest ten sam, ale zmieniło się wykonanie. Już nie kucam, nie ma garbika, fajeczki, tylko przyjmuję pozycję normalnie, jak każdy inny zawodnik - powiedział w rozmowie z Interią pełen nadziei na powrót do formy Żyła. Jak udało się austriackiemu trenerowi przekonać Piotra do rewolucyjnej zmiany? - Ostatniej zimy już się trochę w tym zakręciłem, pogubiłem, było to przekombinowane. Nie miałem pola manewru, jak chcę się dogadywać z trenerem. On nie akceptował tej pozycji, więc musiałem się dostosować - powiedział nasz skoczek. - Nie potrafił mu tego wyperswadować ani Kruczek, ani Małysz, ani Szturc, A ja już tylko z ciekawości Piotrka pytałem, czy naprawdę uważa, że tak jest dobrze. Nowe platformy do pomiarów "jakby od pstryknięcia" pokazały mu, jakie straty z tytułu tej pozycji generuje i natychmiast to zmienił - opowiedział nam prezes PZN, Apoloniusz Tajner. Żyła nie bez problemów przestawił się na nowe rozwiązanie. - "Na sucho" żadnych problemów nie ma. Ale na skoczni na pierwszym treningu jak ruszałem z belki, to bym się wywalił. Potem już było ok - mówił roześmiany zawodnik. Jak przyznał, męczyło go już trochę "głupie gadanie" wielu osób, krytykujących jego nietypową pozycję. - Jak się dobrze skakało, nikt się nie odzywał, a gdy było więcej złych skoków, pojawiło się więcej doradców i gadania. Może lubiłem sobie utrudniać życie - zastanawia się Żyła. - Piotrek musiał przejść pewną rewolucję. Po kilku latach skakania po swojemu w końcu dopuścił do siebie wizję kogoś innego i zaczął słuchać ludzi wokół. Zaufał Horngacherowi, robi to, co on mówi. Na pierwszych treningach nikt Piotrka nie poznał, bo była tak duża zmiana - zdradził Maciej Kot, kolega Żyły z reprezentacji. Autor: Waldemar Stelmach