Eisenbichler, mimo niezbyt imponującego startu sezonu plasował się przed startem Turnieju Czterech Skoczni w czołowej "20" klasyfikacji generalnej PŚ, na 17. pozycji. Ipcioglu był w niej dopiero 40. Kiedy po kwalifikacjach okazało się, że los skojarzył ich w parze KO wydawało się, że skaczący przed własną, 20-tysięczną publicznością Niemiec nie zostawi rywalowi złudzeń. Rzeczywistość okazała się jednak zdumiewająca. Sensacja w Turnieju Czterech Skoczni. Ipcioglu odprawił gwiazdę Skaczący jako pierwszy Turek uzyskał 117 metrów - o dwa więcej, niż rywal. Kiedy po lądowaniu Eisenbichera okazało się, że uzyskał on notę o 3,1 punktu gorszą, Ipcioglu nie posiadał się z radości. Zapewnił sobie bowiem miejsce w finale, w dodatku eliminując naprawdę groźnego przeciwnika, który łącznie ma na koncie siedem medali mistrzostw świata (w tym sześć złotych) i brąz igrzysk olimpijskich. Co ciekawe, Ipcioglu przed rokiem, właśnie w Oberstdorfie zdobył pierwsze w karierze punkty Pucharu Świata. Zajął wtedy 29. miejsce. W tym sezonie punktował dotąd dwukrotnie - był 29. w Kuusamo i 24. w Titsee-Neustadt. Konkurs w Oberstdorfie trwa. Relacja "na żywo" w Interii.