Kiedy po dwóch drugich miejscach w końcowym rankingu Pucharu Świata, wreszcie stanął na najwyższym stopniu podium, wznosząc w górę Kryształową Kulę, naocznie byliśmy świadkami szczęśliwego finału powiedzenia "do trzech razy sztuka". W 2016 roku Peter Prevc zwyciężył w klasyfikacji generalnej, ale potem nie szło mu już tak dobrze. Rok temu Słoweniec zakończył sezon na 29. miejscu, aby tej zimy znów powrócić do pierwszej dziesiątki, meldując się na ósmej pozycji. Teraz nadszedł czas na przygotowania do kolejnej zimy, która stawia przed wszystkimi zawodnikami niemało znaków zapytania. Czy uda się wrócić do sportowej normalności do listopada? "Kiedy trenujesz, wiesz, po co to robisz. Zawsze musisz być przygotowany na najcięższy scenariusz. Później zobaczysz, jak wszystko się potoczy. Przygotowuję się do listopadowych zawodów. Jeśli ich nie będzie, mogę wziąć łopatę w ręce i zabrać się do pracy" - powiedział Peter Prevc dla portalu Siol.net. 27-latek przyznał, że widok maseczek na twarzach nie był mu obcy z uwagi na podróże do Azji. Trudno jednak przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. "Kiedy kaszlałem w samolocie, sąsiad natychmiast założył maseczkę. Myślałem wtedy, że to zabawne, ale teraz w pełni to rozumiem" - wyznał szczerze Słoweniec. Zdaniem medalisty olimpijskiego, poprzednie sezony nie napawały go pozytywnymi myślami. Miniona zima była już nieco lepsza, z większą samoświadomością i pewnością, co działa, a co trzeba jeszcze poprawić. Pojawiła się również ulga, gdy pierwszy raz po trzech latach znów zwyciężył w pucharowym konkursie. W dodatku latem ubiegłego roku Prevc poinformował, że nie ma już problemów z kostką, która uległa kontuzji. "Sezon był udany. Znalazłem się w pierwszej dziesiątce, a zawsze jako sportowiec musisz być z tego zadowolony. Oczywiście pracuję się dla najwyższych miejsc. Trzeba usiąść i realistycznie ocenić, czy rezultat jest dobry, czy nie. Cele na przyszłość są oparte na tym, co osiągnąłeś w przeszłości. Człowiek ma nadzieję, że będzie mógł uczyć się na podstawie swojego doświadczenia" - ocenił w końcu Peter Prevc. AB