Paweł Wąsek wygrał tego lata dwa konkursy Letniego Grand Prix w skokach narciarskich. Zawody w Rasnovie nie miały zbyt dobrej obsady, ale to przecież nie była wina Polaka. Po tych triumfach pojawiła się szansa na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej cyklu. Wąsek słabo rozpoczął lato w Courchevel. Nie pokazywał się też ze zbyt dobrej strony w Memoriale Olimpijczyków, ale już w Wiśle w czasie LGP zademonstrował solidny poziom. Taki, który dawał nadzieję na odbicie. Polscy skoczkowie odbili się od dna, ale wciąż jest wiele znaków zapytania Paweł Wąsek rozpoczął marsz w górę. "W zimie pokaże się z bardzo dobrej strony" I od tego momentu rozpoczął się marsz Wąska w górę. W całkiem dobrej obsadzie w Hinzenbach zajął piąte miejsce, by w ostatnich zawodach cyklu w Klingenthal skończyć rywalizację dopiero na 25. pozycji.25-latek wysłał jednak sygnał, że tej zimy może sporo namieszać w Pucharze Świata. - Ten triumf w Letnim Grand Prix to jest ogromny sukces Pawła. Zwycięstwo w tym cyklu nadaje prestiżu. To jest też budujące i motywujące przed zimą dla Pawła. Przystąpi do niej, jako najlepszy zawodnik lata. Do zimy Paweł na pewno ma nad czym jeszcze pracować. Wciąż pojawiają się u niego błędy - powiedział Jan Szturc, trener w WSS Wisła, który odkrył talent Adama Małysza. Ponad 10 lat temu Wąsek miał makabryczny upadek przed zawodami Pucharu Świata w Wiśle. Wówczas był przedskoczkiem. Szturc był tym trenerem, który wtedy puszczał go z wieży trenerskiej. Dziś szkoleniowiec ten nie chce wracać do tego, co się wówczas wydarzyło i mogło zakończyć karierę skoczka. Sam Wąsek z traumatycznymi przeżyciami sprzed 10 lat walczy do dzisiaj. Szturc przyznał, że WSS Wisła jest dumna z osiągnięcia 25-latka. Wskazał też elementy do poprawy przed zimą. Sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich zostanie zainaugurowany konkursami w norweskim Lillehammer (22-24 listopada).