Paweł Wąsek nie żartował przy okazji Letniego Grand Prix w Wiśle. Tam był najlepszym z Polaków i kiedy mówiliśmy o tym, że wyrasta na lidera kadry, on tylko się żachnął. Od razu wypalił, że w skokach nie chodzi o to, by być najlepszym a kadrze, ale o to, by być najlepszym na świecie. I tego dokonał. Wprawdzie tylko w letniej odmianie skoków, ale jednak został najlepszym skoczkiem świata właśnie w skokach na igelicie. Teraz pozostaje trzymać kciuki za to, by ten sympatyczny 25-latek przełożył dobrą formą z lata na zimę. Niespodziewany lider polskiej kadry. Adam Małysz zabrał głos: Zależało nam na tym To "perełka" polskich skoków. Karierę wyhamował makabryczny wypadek. "Nigdy nie pokazałęm mu nagrania" Skoczek WSS Wisła to jedna z perełek polskich skoków. Od lat jest uważany za duży talent, ale jego karierę wyhamował makabryczny wypadek sprzed ponad 10 lat. Był 15 stycznia 2014 roku. To był trening przed zawodami Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle. Był jednym z tych zawodników, którzy testowali skocznię. I wtedy wydarzyło się coś, co wciąż się za nim ciągnie. - Trudno to wymazać z pamięci, ale trzeba sobie z tym radzić - przyznał Wąsek kiedyś w rozmowie ze mną. 14-latka puszczał wówczas na wieży trenerskiej Jan Szturc. On sam tak wspominał kiedyś ten wypadek: Wąsek po tym makabrycznym wypadku musiał się uczyć skakać od początku. Jak dziecko. Tyle tylko, że cały proces przeszedł bardzo szybko. Już dwa lata później był gwiazdą Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Wygrał wszystko, co można było. Już wtedy było wiadomo, że mamy do czynienia z zawodnikiem, który w przyszłości może dać nam wiele radości. Skoczek z Ustronia należał do światowej czołówki w tej dyscyplinie w gronie juniorów, a od pewnego czasu stawia kolejne kroki w kierunku światowej czołówki. - Kilka lat temu nie sądziłem, że jeszcze kiedyś będę skakał na dużej skoczni, a teraz - gdy są dobre warunki - to nie sprawia mi to żadnego problemu - przyznał kiedyś Wąsek w rozmowie ze mną. Gorzej jest gdy wieje. Wtedy u Wąska wracają wspomnienia. Budzi się strach, który pewnie będzie mu towarzyszył do końca życia. Prawdziwą zmorą jest dla niego skocznia do lotów w Planicy. Tam w 2022 roku wycofał się z rywalizacji. Taki był sparaliżowany. Wszyscy przyjęli jednak tę decyzję ze zrozumieniem. "Już dojeżdżając do progu, wiedziałem, że nie odbiję się na 100 procent. Wyraźnie spóźniłem skok, narta mocno uderzyła za progiem, zaczęła się oddalać. W głowie tysiąc myśli. Musiałem się ratować, żeby wylądować bezpiecznie. Gdyby ktoś mnie wtedy spytał, czy chcę dalej skakać, odpowiedź byłaby krótka: W życiu!" - opowiadał na łamach książki "Za punktem K" autorstwa Natalii Żaczek i Jakuba Radomskiego. W 2023 roku również mocno walczył na tej skoczni. Pojawiał się na starcie, ale po wylądowaniu był blady i roztrzęsiony. Potrzebował wtedy wielu rozmów z psychologiem kadry. Były nawet łzy, ale się przemógł. Pokonał strach i oswoił się nieco z obiektem, który u skoczków budzi chyba największy respekt. Znamienne słowa Kamila Stocha Na koncie ma występy w zimowych igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym i mistrzostwach świata w lotach. W żadnej z tych imprez nie dał plamy. Nie wyróżniał się też specjalnie. Ot, był solidnym zawodnikiem naszej ekipy. Dwa lata temu Wąsek zaczął nabierać rozpędu. W Zhangjiakou, gdzie odbywała się rywalizacja zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie, najpierw przegrał walkę o miejsce w drużynie na normalnej skoczni, ale potem był 21. na dużej i wywalczył miejsce w ekipie na konkurs drużynowym, w którym Polacy zajęli szóste miejsce. To po tych zawodach Kamil Stoch, trzykrotny mistrz olimpijski, tak powiedział o tym zdolnym i pracowitym skoczku: To zabrzmiało jak namaszczenie swojego następcy. Po igrzyskach Wąsek pierwszy raz w karierze stanął na podium w Letnim Grand Prix. Był wówczas drugi w Rasnovie. Potem zaliczył najlepszą zimę w Pucharze Świata. Bez błysku, ale bardzo solidną, która dawała nadzieję, że zawodnik ten zrobi kolejny krok naprzód. Niestety przyszedł fatalny sezon dla Biało-Czerwonych. Posypali się wszyscy nasi skoczkowie. W tym także Wąsek. Od wiosny trwa odbudowywanie tego wszystkiego. I wygląda to obiecująco. Przygodę ze skokami Wąsek rozpoczynał w wieku sześciu lat. Trenuje już tę dyscyplinę sportu 19 lat. Pochodzi z usportowionej rodziny. Skoki narciarskie uprawiali też dziadek (Władysław Pytel) i wujek (Mirosław Pytel). Pierwszym jego klubem była Olimpia Goleszów, w której trenował pod okiem... dziadka. Obecnie Wąsek jest zawodnikiem WSS Wisła. Jego siostra - Katarzyna była kiedyś czołową polską alpejką. Nasz skoczek słynie z zamiłowania do wyścigów. Szczególnie do Formuły 1. Od czasu do czasu bierze udział w akcji "Daj włos!" Fundacji Rak'n'Roll. Inicjatywa polega na przekazaniu swoich włosów, dzięki którym tworzone są peruki dla kobiet przechodzących chemioterapię. Jako że cena peruk jest wysoka, akcja znacznie ułatwia życie osobom zmagającym się z nowotworem.