Za nami pierwszy z dwóch zaplanowanych na ten weekend konkursów w ramach Pucharu Świata w skokach narciarskich mężczyzn. Panowie o punkty do klasyfikacji generalnej walczę obecnie na obiektach należących do kompleksu Lysgaardsbakken w Lillehammer, a rywalizację rozpoczęli od zawodów na małej skoczni. Sobotni konkurs na najwyższym stopniu podium zakończył Stefan Kraft. W czołowej trójce znaleźli się jeszcze Andreas Wellinger i Daniel Tschofenig. Austriacko-niemiecka dominacja wciąż więc trwa. Jeśli chodzi o podopiecznych Thomasa Thurnbichlera, w porównaniu z weekendem inauguracyjnym w Ruce "Biało-Czerwoni" poradzili sobie nieco lepiej. Aż trzech reprezentantów naszego kraju wywalczyło awans do drugiej serii konkursowej i zdobyło punkty. Najlepszy podczas konkursu na skoczni HS98 okazał się Paweł Wąsek. 24-letni Polak oddał dwa dobre skoki na odległość 95 i 90,5 metra i zajął ostatecznie 23. miejsce. Tuż za nim uplasował się Piotr Żyła. Kamil Stoch natomiast zakończył rywalizację na 28. miejscu. Kamil Stoch zaskoczył dziennikarza. Nie do wiary, co chciał zrobić po skoku Paweł Wąsek najlepszym w Polaków w sobotnim konkursie w Lillehammer Paweł Wąsek po zakończeniu sobotniego konkursu indywidualnego nie krył radości. Urodzony w Cieszynie 24-latek nie dość bowiem, że w końcu zdobył pierwsze punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, to w dodatku był najlepszym z podopiecznych Thomasa Thurnbichlera. Dla młodego zawodnika, warto podkreślić, noszenie miana "lidera polskiej kadry", to dość niecodzienna sytuacja. Wąsek zdradził Kacprowi Merkowi, że przed sobotnim konkursem wraz ze sztabem szkoleniowym przeanalizował on swoje ostatnie skoki i wprowadził kilka znaczących zmian. "Generalnie od samego początku zmieniliśmy pozycję. Jeszcze lot był do poprawy dzisiaj, no i to był chyba mój jedyny cel. Nie skupiałem się na niczym innym, jechałem po prostu na progu i mówiłem sobie "luźno góra w powietrzu'. Jak widać, coś tam zaowocowało" - stwierdził. Dawid Kubacki nie gryzie się w język. "Warunki były, jakie były, ale..." Choć wydawać mogłoby się, że tak zwana "praca w powietrzu" podczas lotu odgrywa ważną rolę głównie podczas rywalizacji na dużych obiektach, Paweł Wąsek przyznał, że odpowiednia technika pozwala na osiągnięcie lepszych wyników także na małych skoczniach. Liczy się więc nie tylko mocne odbicie. "Tu na małej skoczni jeśli zepsujesz lot, no też niestety nic z tego nie będzie. Na małych skoczniach wszyscy skaczą praktycznie w jedną dziurę, więc też noty za styl są bardzo ważne. Jednak zawsze coś tą dobrą techniką w locie, te kilka dodatkowym metrów wyciągniesz" - powiedział. Polscy skoczkowie w ostatnich dniach mieli okazję przygotować się już do rywalizacji na skoczni HS140 w Lillehammer. 24-latek zdradził, że w treningach nie dużym obiekcie radził sobie całkiem dobrze i chciałby wyniki z treningów przełożyć na niedzielną rywalizację w ramach Pucharu Świata. "Były oczywiście skoki lepsze i gorsze, ale generalnie tak na plus. Fajnie tam czucie miałem, no i miejmy nadzieję, że uda się przenieść te skoki dzisiejsze, w szczególności z pierwszej serii, na jutro. Wtedy będę zadowolony" - przyznał. Kraft ponownie znokautował rywali, Polacy z punktami. Tak wygląda indywidualna klasyfikacja generalna PŚ (tabela)