Zakopiański "Pępek świata" wraz z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej zyskiwał sobie prawo do przemianowania go z letniej na zimową stolicę Polski. Zanim jednak do tego doszło, "Skalne Podhale" musiało przebudzić się z powojennego nastroju i mniej lub bardziej ospałym krokiem zacząć przypominać sobie o zbudowanych wcześniej podwalinach sportu, w tym rywalizacji narciarskiej. U progu I wojny światowej organizowano pod Tatrami zawody, które powoli zaczynały upodabniać się swym charakterem do europejskiej rzeczywistości. W trakcie wojny również nie miano całkowitego rozbratu z dwiema deskami. Wojskowe szkolenia i skromne zawody narciarskie utrzymywały namiastkę normalności. Dwudziestolecie międzywojenne otworzyło w Zakopanem nową erę - prawdziwego zamiłowania do sportów śnieżnych. To w tym okresie powstały po dziś dzień najważniejsze dla ogółu polskiej kultury obiekty. Wybudowano kolejkę linową na Kasprowy Wierch, na Gubałówkę zaczął wjeżdżać wagonik, a naprzeciwko niej kilka lat wcześniej powstał symbol narodowego sportu zimowego, czyli Wielka Krokiew. W marcu 1921 roku w Dolinie Jaworzynki otwarto skocznię narciarską z rozbiegiem o długości 48 m. Rok później zdecydowano o modernizacji obiektu, a nawet o wzniesieniu drugiego, mniejszego dla adeptów skoków narciarskich. Milion marek - tyle kosztował remont. Rozprucie worka z pieniędzmi, który stanowił wówczas cały budżet Sekcji Narciarskiej Towarzystwa Tatrzańskiego, w pewnym sensie okazało się ruchem szalonym. Decyzja ta wprawiła w tarapaty finansowe SN TT, ale z drugiej zaś pozwoliła na kolejny krok w wychowaniu młodzieży żyjącej w narciarskim duchu. Zakopane potrzebuje skoczni większej, która będzie odpowiadała sportowym ambicjom zawodników. "Park Sportowy" to kolejny krok w stronę uczynienia z tego miejsca ośrodka zbliżonego do europejskich standardów. W 1922 roku na tym polu zaczyna swoją działalność postać niezwykle barwna i ważna dla Zakopanego - Karol Stryjeński. Jako zwycięzca projektu na program regulacyjny podtatrzańskiej osady zajął się tworzeniem centrum sportowego na terenie Krokwi. Wielki projekt zakładał stworzenie porządnych podwalin pod uprawianie niemal wszystkich zimowych dyscyplin sportowych, z budową toru bobslejowego włącznie. Dzięki sprzedaży udziałów, pomocy miasta, a przede wszystkim dzierżawie terenu potrzebnego pod budowę skoczni od jednej z ważniejszych postaci Zakopanego - hr. Władysława Zamoyskiego, można było myśleć o wzniesieniu pierwszego obiektu do skoków z prawdziwego zdarzenia. Pierwsza łopata została wbita w ziemię w 1923 roku. Stryjeński w tym samym niemal czasie przenosi się do Zakopanego, zostając dyrektorem Szkoły Przemysłu Drzewnego oraz Szkoły Koronkarskiej. Powstaje projekt-wizytówka jego autorstwa oraz techniczny zarys prac w wykonaniu Szweda Sellstroema. Fizyczny zarys skoczni powstaje dzięki sile ludzkich mięśni. Materiały budowlane wwożone są specjalną windą korbową, którą w ruch wpędza trzech mężczyzn. Mozolna i ciężka praca przynosi efekty już w 1924 roku, gdy zbocze w Krokwi już na zawsze zostaje wmalowany nowy symbol Zakopanego. Skropiony w listopadzie tegoż samego roku wodą święconą obiekt czeka już tylko na oficjalne otwarcie. Wielka Krokiew była w tamtym okresie porównywana do swojej starszej siostry z Chamonix. Mekka sportów narciarskich rodziła się teraz pod Giewontem. Nie ma co prawda jeszcze wagonika na Kasprowy Wierch, ale wówczas pewnie nikt jeszcze nie przypuszczał, że na tej właśnie skoczni trzykrotnie rozegrane zostaną mistrzostwa świata. Zima 1925 roku była wyjątkowo kapryśna. Próbne skoki to jeszcze nie odległości, których oczekiwano, ale wtedy najważniejsze było zbadanie, czy postawiony nowy twór w ogóle nadaje się do dalekiego skakania. Przedpremiery dokonali młodzi skoczkowie. 15 marca 1925 roku wdrapali się na szczyt wielkiej skoczni i rozpędzając się jedynie z kilkunastu metrów, lądowali 30 metrów za progiem ze świadomością, że przy wykorzystaniu 80-metrowego rozbiegu da się tu osiągnąć naprawdę pokaźny jak na tamte czasy wynik. "Wreszcie zakończenie sezonu. Oczekiwane z takiem utęsknieniem otwarcie skoczni na Krokwi, nie przyniosło ogólnie spodziewanych sensacji. Zapewne, skocznia obiecywała tyle, że trudno było żądać, by przy pierwszym konkursie dała od razu wszystko, szczególnie w tak marnych warunkach śniegowych. Że długość skoku nie była rekordowa, to czyż wina nie leży w równej mierze po stronie narciarzy nieprzyzwyczajonych do tak potężnej skoczni" - pisano w roczniku Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego z 1925 roku. Na 22 marca 1925 roku aura zlitowała się nad żądnymi sportowych emocji zakopiańczykami o przyjezdnymi gości. Tydzień wcześniej spadł świeży śnieg i możliwe było rozegranie biegu tatrzańskiego na otwarcie Wielkiej Krokwi. Uroczystości przyglądali się między innymi generał Andrzej Galica oraz ks. Jan Humpola. To właśnie kapelan sanatorium wojskowego w Zakopanem, wielki społecznik z aspiracjami taternickimi i alpinistycznymi przewodniczył powstałej tuż przed budową skoczni spółce "Park Sportowy". Bieg narciarski rozgrywał się w trzech kategoriach. Franciszek Bujak, Andrzej Krzeptowski oraz Bronisław Czech wygrali w swoich klasach. Prawdziwym wydarzeniem były jednak premierowe skoki na nowej skoczni. Jak nadaje ówczesna prasa, warunki nie były wymarzone do fruwania przy wiwatującej publiczności. Wstęga została jednak przecięta. "Warunki do skoków były ciężkie. Wilgoć i płytka warstwa śniegu, który w oczach prawie tajał, tamowały siłę rozbiegu i onieśmielały do pewnego stopnia należyte odbicie się na progu. Podnieść należy siłę skoków Mueckenbrunna, natomiast forma jego pozostawała jak zwykle dużo do życzenia. W klasie II wyróżniał się dobrą formą Zaydel Tadeusz, w juniorach Czech Bronisław" - pisał wtedy "Przegląd Sportowy". Pierwszy historyczny konkurs padł łupem Stanisława Gąsienicy-Sieczki, który z wynikiem 36 metrów zapisał się na liście jako pierwszy rekordzista obiektu. To właśnie on wyprzedził siedmiokrotnego mistrza Polski Mueckenbrunna. Sędziowaniu zawodów oddali się sam Stryjeński u boku mjr Władysława Ziętkiewicza. Górująca nad Zakopanem Krokiew odtąd zaczęła pisać swoją własną historię. Wzniesienie z wtopionym w skały rozbiegiem niejednokrotnie było świadkiem ważnych wydarzeń. W lipcu tego samego roku "Nowości Ilustrowane" na tytułowej stronie mianują Zakopane letnią stolicą Polski. Redaktorzy wychwalają miasto jako największą stację klimatyczno-turystyczną w kraju. "Pierwszorzędne sanatoria i pensjonaty. Wspaniałe tereny turystyczne o charakterze wysokogórskim (alpejskim). W miesiącach zimowych główne w Polsce centrum sportu zimowego. Narty, saneczki, bobsleje. Największa w Polsce skocznia narciarska" - czytamy w reklamie sprzed 95 lat. To właśnie wtedy, nieco ponad 50 lat po "odkryciu" Zakopanego przez Tytusa Chałubińskiego narodził się ośrodek, który jeszcze nie raz będzie gościł wielkie nazwiska. Odtąd Zakopane zimą stało marzeniami o lataniu na prawdziwie europejskim poziomie. Aleksandra Bazułka