Austriak Stefan Kraft jest - jak na razie - w tym sezonie nie do zatrzymania. 30-latek wygrał wszystkie konkursy w tym sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich. Ostatni z nich w niedzielę, na dużej skoczni w Lillehammer. Dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli pokonał reprezentanta Niemiec Andreasa Wellingera oraz swojego rodaka - Jana Hoerla, którzy także stanęli na podium. Ogółem w czołowej dziesiątce znalazło się pięciu skoczków z Niemiec oraz Austrii. Jeszcze bardziej okazale prezentuje się sytuacja w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - tam reprezentanci obu niemieckojęzycznych państw zajmują siedem czołowych lokat. Polacy mogą im obecnie tylko pozazdrościć. W niedzielnym konkursie w Lillehammer w drugiej serii wystąpiło tylko dwóch podopiecznych trenera Thomasa Thurnbichlera - 22. miejsce zajął Dawid Kubacki, a na 25. lokacie sklasyfikowany został Piotr Żyła. Aleksander Zniszczoł zakończył zmagania po pierwszej serii na 33. pozycji, tak jak 38. Kamil Stoch. Paweł Wąsek natomiast znalazł się w kuriozalnej sytuacji - tuż przed skokiem zniknął jego sprzęt, przez co nasz skoczek nie usiadł nawet na belce. Skoki narciarskie: PŚ w Lillehammer. Thomas Thurnbichler wprost o sprzęcie Polaków Po zakończeniu niedzielnej rywalizacji trener Thomas Thurnbichler został zapytany o kwestie sprzętowe polskiej kadry. Zadeklarował jednak jednoznacznie, że pod tym względem "Biało-Czerwoni" są dobrze przygotowani i nie mają jakiegokolwiek problemu. A zapytany o to, czy widać różnicę między naszym sprzętem, a tym, jakim dysponują inne reprezentacje, zwłaszcza Niemcy i Austria, zdecydowanie uciął temat. Za tydzień polscy skoczkowie narciarscy będą walczyli o poprawę swoich wyników w Pucharze Świata na skoczni w niemieckim Klingenthal. Wiemy już, że przed zawodami dojdzie od przetasowań w reprezentacji Polski. Powróci do niej Maciej Kot, co zadeklarował już sam Thomas Thurnbichler. 32-latek zastąpi Aleksandra Zniszczoła, który jako jedyny z Polaków nie zdobył w tym sezonie choćby jednego punktu w klasyfikacji generalnej.