Już na początku sezonu stało się jasne, że Rodlauer i Konderla nie dogadują się najlepiej. Do Lillehammer na pierwsze konkursy w nowym sezonie pojechały Pola Bełtowska, Natalia Słowik i Anna Twardosz. Nicole Konderla, która teoretycznie powinna nie mieć żadnych problemów ze znalezieniem się w trzyosobowym zespole, zgodnie ze słowami trenera Haralda Rodlauera rozpocznie zimowe występy od Pucharu Interkontynentalnego, czyli zawodów niższej rangi. Szkoleniowiec nie komentował, dlaczego nie powołał Konderli na norweskie konkursy, ale nieoficjalnie szybko zaczęto mówić, że wizja Austriaka i skoczkini dotycząca treningów bywa różna. Sama zawodniczka nie ukrywała, że chciała kontynuować współpracę z Łukaszem Kruczkiem, ale przekonywała, że jest otwarta na zmiany i sama jest ciekawa, co wyjdzie ze współpracy z doświadczonymi Austriakiem, który w swoim kraju miał spore sukcesy. Konflikt w reprezentacji Polski. Liderka na aucie Czas mija, a Konderla nadal znajduje się poza Pucharem Świata i skacze w Pucharze Kontynentalnym, gdzie nawet ostatnio dwa razy znalazła się w czołowej "10". Jednak trener Harald Rodlauer nadal nie widzi dla niej miejsce w składzie. Dlaczego tak się dzieje? W rozmowie z "TVP Sport" wprost opowiedział o tym Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Co dalej? Wydaje się, że dopóki konflikt z Rodlauerem nie zostanie rozwiązany, trudno będzie Konderli ponownie przebić się do PŚ. Austriak dostał duży kredyt zaufania i na pewno będzie mógł postawić na swoim. Zawodniczce zostaje się dopasować, co jednak patrząc w przeszłość, wcale nie będzie łatwe. Odejścia z kadry, fatalna atmosfera, konflikty z zawodniczkami Choć skoki narciarskie to jedna z najpopularniejszych dyscyplin w naszym kraju, przynosząca nam wiele emocji i sukcesów, to jednak z zaznaczeniem, że tylko w męskim wydaniu. Panie, szczególnie w ostatnich dwóch-trzech latach, kojarzą się głównie z bardzo słabymi występami, aferami i konfliktami, zżerającymi naszą kadrę. W ostatnich latach kariery dość szybko skończyły Kinga Rajda i Kamila Karpiel, wyróżniające się w naszym kraju zawodniczki. Ze zgrupowań czy zawodów dochodziły głosy, że skoczkinie są na tyle skłócone, że nie chcą nawet spać w jednym pokoju. Do tego dochodziły również konflikty z Łukaszem Kruczkiem, który prowadził Konderlę. Reprezentacja kobiet stanęła przed dużym dylematem, co dalej. PZN podjął decyzję i postawił na fachowca z zagranicy. Rodlauer potrzebuje czasu, ale większość zawodniczek najwyraźniej zaakceptowała jego metody pracy, narzekań na razie nie słychać. Poza Konderlą, ale jak zaznaczył Małysz, ona sama musi zdecydować, czego tak naprawdę chce.