Sezon Pucharu Świata 2023/24 w skokach narciarskich zakończył się niecałe dwa tygodnie temu, ale jego echa wciąż rozbrzmiewają w mediach społecznościowych i tradycyjnych. Gdy emocje sportowej rywalizacji gasną, przychodzi czas na podsumowania. Na taki krok publicznie zdecydował się Aleksander Zniszczoł, udzielając wywiadu serwisowi Weszło. Przyznał, że słabszy sezon reprezentantów Polski mógł wynikać ze zbyt dużej intensywności treningów i wyjazdów na kilka tygodni przed listopadowym startem cyklu PŚ. - Jako zawodnicy jednogłośnie stwierdziliśmy, że na początku PŚ byliśmy zmęczeni. Nie chciało się nam skakać w takim sensie, że nie mieliśmy żądzy skoków. [...] Podczas przygotowań do tej zimy spędziliśmy na wyjazdach sześć tygodni w ciągu, potem wyjechaliśmy do Kuusamo, a następnie do Lillehammer. Tam nastąpiła kumulacja złego stanu. To też był okres jesienny, który nie napawa do dobrego humoru. To, czego potrzebujemy przed następną zimą, to nieco zelżeć z pracą, mieć więcej wolnego, pobyć trochę w domu z rodziną. Bo później sezon jest ciężki - podkreślił. Przypomnijmy, że ma za sobą najlepszy sezon w karierze. Pierwszy raz stanął na podium PŚ (3. miejsce Lahti i Planicy), do tego pobił rekord życiowy (243 metry w Vikersund). W klasyfikacji generalnej PŚ zajął 19. miejsce z 524 zdobytymi punktami. Dla porównania Piotr Żyła zdobył ich 292, Kamil Stoch 256, a Dawid Kubacki 213. Aleksander Zniszczoł o Kazimierzu Długopolskim: "Niech popatrzy na siebie" W marcowym wywiadzie dla WP SportoweFakty Kazimierz Długopolski powiedział, że fakt, że to Zniszczoł jest liderem polskiej kadry "źle o niej świadczy". - Naturalnie nie chodzi o to, by mu ujmować, bo rozgrywa bardzo udany sezon. Niemniej nie mówimy o zawodniku na miarę potencjału Kamila Stocha, Piotra Żyły, czy Dawida Kubackiego, których skala talentu jest znacznie większa. Coś poszło nie tak. Powinniśmy o bieżących rozgrywkach jak najszybciej zapomnieć i skupić się na następnych - stwierdził. Jak się okazuje, te słowa zostały bardzo źle przyjęte przez samego zawodnika, który nie ucieka od używania social mediów. - Niech popatrzy na siebie. Czytałem ten wywiad, szkoda że akurat nie miałem jego numeru pod ręką. Ale czytam komentarze, siedzę na Twitterze nawet pomiędzy seriami, czytam też inne wywiady, jednak zostawiam to dla siebie. Ktoś inny z mojej rodziny wykonał do niego telefon. Nie mam pojęcia, jak potoczyła się tamta rozmowa, chociaż mi po jego wywiadzie zrobiło się nieprzyjemnie. Tyle - ujawnił.