22-letnia Eirin Maria Kvandal już trzy sezony temu odniosła swoje pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata. Młoda zawodniczka to jednak w świecie kobiecych skoków postać nietypowa - mimo startów w konkursach najwyższej rangi ma ogromne problemy z lądowaniem. W przeszłości Kvandal miewała już upadki, które kończyły się ciężkimi kontuzjami - w 2021 roku zerwała więzadła w kolanie. Po powrocie na skocznie Norweżka tak jak wcześniej ląduje brzydko, bez telemarku, a dodatkowo nie potrafi przełamać swoich lęków przed kolejnymi wypadkami i nowymi urazami. Norweski sztab znalazł bardzo specyficzne wyjście - zgodnie z obowiązującymi przepisami trenerzy mają możliwość żądania obniżenia belki dla swoich podopiecznych. I właśnie tak robi Christian Meyer, trener Kvandal. Zawodniczka jest w bardzo wysokiej formie, mogłaby wręcz wygrywać kolejne konkursy, jednak strach i ciągłe problemy z lądowaniem powodują, że otrzymuje bardzo niskie noty za styl, a dodatkowo nierzadko powinna tracić punkty za obniżony rozbieg. Dlaczego? Przepisy mówią jasno, że jeśli belka zostaje obniżona na życzenie trenera, skoczek musi osiągnąć odległość będącą minimum 95% Hill Size i tylko wtedy dostanie dodatkowe punkty. Taka reguła to zabezpieczenie przed przesadnym pójściem w taktykę - bez niej teoretycznie mogłoby się zdarzyć, że przy skoku z naprawdę krótkiego rozbiegu konkurs wygra ktoś, kto wyląduje blisko, ale dzięki ogromnej rekompensacie za obniżony najazd i tak pokona konkurencję. Wylądowała za blisko, dostała bonus. Zadecydował krok jury W sobotni wieczór w Garmisch-Partenkirchen podczas Turnieju Dwóch Nocy kibice przecierali jednak oczy ze zdumienia - przed skokiem Kvandal belka tradycyjnie mocno poszła w dół, tym razem łącznie aż o cztery stopnie, a narciarka mimo odległości gorszej od 95% Hill Size i tak dostała duży bonus. Jak się jednak okazuje, swoje do powiedzenia miał nie tylko trener Meyer. Zawodniczki występujące bezpośrednio przed Norweżką skakały z 26. belki startowej, natomiast dla niej jury zawodów skróciło rozbieg do 23. poziomu. Meyer zdecydował się na dodatkowe obniżenie do poziomu 22. W sytuacji, gdy Kvandal lądowała przed Hill Size, straciła punkty nie za obniżenie belki o cztery poziomy, a tylko o jeden - bo trzy z czterech stopni to obniżka decyzją jury. Efekt był więc taki, że Norweżka dostała bonus, dzięki któremu zajęła drugie miejsce zarówno w 1. serii, jak i w całym konkursie. Gdyby jednak jury nie zareagowało, a belkę obniżył sam Meyer, wtedy Kvandal mogłaby zapomnieć o podium. Skracanie rozbiegu w skokach to oczywiście standard, ale tu interwencja jury polegająca na obniżce aż o trzy poziomy w sytuacji, gdy poziom konkursu wcale nie był zbyt wysoki, była na tyle znacząca, że wywołała burzę. Kibice jeszcze w trakcie konkursu zwracali uwagę, że w praktyce jury w nieoficjalny sposób pomogło Kvandal, ratując ją przed stratą szansy na podium, do której niewątpliwie doszłoby, gdyby o zmianie rozbiegu decydował tylko Meyer. Co ważne, po skoku Kvandal jury... ponownie podwyższyło rozbieg, choć już nie do takiego poziomu, jak przed jej skokiem. W finałowej serii sytuacja się powtórzyła - jury znów obniżyło belkę o dwa poziomy przed próbą Kvandal, a dodatkowo zrobił to Meyer. Za decyzję jury Norweżka dostała dodatkowe punkty, za decyzję Meyera już nie. Łączna nota dała jej drugą pozycję. Konkurs wygrała Nika Prevc. Dwie startujące Polki, Anna Twardosz i Pola Bełtowska, odpadły już po pierwszej serii. 1 stycznia Turniej Dwóch Nocy zakończy się na skoczni w Oberstdorfie.