Po zmaganiach w Lake Placid, kolejnym przystankiem w Pucharze Świata jest Rumunia. Rasnov trzy lata temu debiutował w męskim PŚ. Na zawody przyjechał nawet ówczesny premier Ludovic Orban. Organizatorzy deklarowali chęć rozwoju skoków narciarskich w ich kraju. Kilka dni temu w mediach ukazała się znakomita informacja. Kibice będą mogli wejść na obiekty Trambulina Valea Carbunarii za darmo. Jednak na tym kończą się dobre wieści. Po weekendzie w Stanach Zjednoczonych, wielu sportowców zrezygnowało ze startów w Rumuni. Powód? Zbliżające się wielkimi krokami mistrzostwa świata. Zabraknie dwóch najlepszych zawodników tej zimy, Halvora Egnera Graneruda i Dawida Kubackiego. Nieobecność zawodników zapewne przełoży się na oglądalność dyscypliny. Romantyczny gest Piotra Żyły. Uśmiech jego ukochanej mówi sam za siebie PŚ w Rasnovie. Czołowe nacje rezygnują ze startów. Spory problem dla organizatorów Do rywalizacji mężczyzn zgłoszono 48 skoczków z piętnastu państw. Jeżeli nic się nie zmieni, kwalifikacje, które zaplanowano na piątek, zostaną zastąpione prologiem. Co ciekawe, na liście znajduje się zaledwie pięciu zawodników z "TOP20" - Andreas Wellinger, Karl Geiger i Markus Eisenbichler, Słoweniec Ziga Jelar i Norweg Daniel Andre Tande. Większość ekip przygotowuje się do MŚ. Jedynie Stefan Horngacher powołał swoich najsilniejszych podopiecznych. W Rumuni zabraknie między innymi Halvora Egnra Graneruda. Norweg trenuje przed najważniejszą imprezą tego sezonu. Podobnie postąpili również "Biało-Czerwoni". Thomas Thurnbichler wycofał z rywalizacji swoich asów- Dawida Kubackiego, Piotra Żyłę i Kamila Stocha. Polskę w ten weekend reprezentować będą zawodnicy z kadry B: Jan Habdas, Kacper Juroszek, Tomasz Pilch i Maciej Kot. W Rasnovie zaplanowano konkurs indywidualny i rywalizację duetów. Co dalej z formą polskich skoczków? Wcale nie musi być lepiej. "Konkurencja nie śpi"