Jan Habdas dopiero w grudniu skończy 20 lat, a już pokazywał się z naprawdę dobrej strony w zawodach Pucharu Świata. Do tego zdobył dwa medale mistrzostw świata juniorów - indywidualnie i drużynowo. Ma też za są sobą debiut w Turnieju Czterech Skoczni. Ostatnim polskim nastolatkiem, który pojawił się w niemiecko-austriackiej imprezie, był w 2018 roku Tomasz Pilch. Wystąpił on wówczas tylko w dwóch konkursach - w Innsbrucku i Bischofshofen. Wiślanin miał wówczas 17 lat. Z kolei ostatnim polskim nastolatkiem, który wystąpił - jak Habdas - we wszystkich zawodach tej imprezy był w sezonie 2009/2010 Krzysztof Miętus. Miał on wówczas 18 lat. Dziś 31-latek jest jednym z trenerów w sztabie Thomasa Thurnbichlera. Thurnbichler go pominął. Na to czeka już sześć sezonów Od 10 lat polski nastolatek nie debiutował w lotach Ostatnim polskim nastolatkiem, który debiutował w lotach, był w lutym 2013 roku Krzysztof Biegun. Miał on wówczas 18 lat. Mało tego. Dla skoczka z Gilowic to był w ogóle debiut w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Biegun zajął wówczas 30. miejsce, a potem razem z kolegami był szósty w konkursie drużynowym. Dziewięć miesięcy później urodził się sukces. Zawodnik ten wygrał w Klingenthal zawody Pucharu Świata, zostając liderem cyklu. Dziś Biegun ma 28 lat i od kilku lat jest już trenerem. Współpracuje ściśle z kadrą Thurnbichlera, bo jest trenerem bazowym w Beskidach. Kiedyś prowadził Habdasa. Habdas w tym sezonie PŚ zdobył już 48 punktów. W niedzielę (26 marca) w jednoseryjnym i loteryjnym konkursie w Lahti uzyskał "życiówkę", zajmując 11. miejsce. Od dawna nie było tak w cyklu tak dobrze radzącego sobie polskiego juniora, a ten wynik wciąż jeszcze może poprawić. Jak wyliczył @ski_excel na Twitterze, lepsze wyniki w sezonie z grona polskich juniorów, uzyskiwali tylko: Adam Małysz, Kamil Stoch, Krzysztof Biegun, Klemens Murańka, Wojciech Skupień, Krzysztof Miętus i Aleksander Zniszczoł. Warto też zwrócić uwag na to, że Habdas jest najlepiej punktującym juniorem w tym sezonie Pucharu Świata z grona wszystkich zawodników. Czy powiększy ten dorobek w Planicy? Czy podoła wyzwaniu na Letalnicy? Przecież wszyscy mamy w pamięci, gdy z konkursu w Słowenii wycofał się doświadczony już Paweł Wąsek. Loty na "mamucie" to jest jednak duże wyzwanie, z którego Habdas doskonale zdaje sobie sprawę. - Stojąc tam na górze, różne myśli przechodzą przez głowę. Bardzo bym się bał tam skoczyć, choć pewnie oddałbym próbę. Na pewno jestem bardzo zmęczony sezonem. Był długi i wymagający, dużo się w nim działo, ale mogę być z niego zadowolony - powiedział przed kamerami Eurosportu po konkursie w Lahti. Wielki fiński trener poznał się na nim kilka lat temu O tym, że to będzie perełka, wiedzieli w Polskim Związku Narciarskim już prawie siedem lat temu. Wokół niego nie było szumu, jak kiedyś w przypadku Klemensa Murańki. Dorastał zatem w spokoju. Habdas pierwsze kroki stawiał w narciarstwie alpejskim. Wybrał jednak skoki. Tymi zajął się w 2014 roku. Jego pierwszym trenerem był Jarosław Konior. Ten sam, u którego zaczynał Jakub Wolny, późniejszy mistrz świata juniorów. W 2015 roku Habdas odniósł pierwszy sukces. Wygrał zawody FIS Schueler Grand Prix w Ruhpolding, które są uznawane za nieoficjalne mistrzostwa świata dzieci w skokach narciarskich na igelicie. Szybko wpadł w oko fachowcom. Co jakiś czas do Szczyrku przyjeżdżał słynny trener Hannu Lepistoe. Fin, który w przeszłości pracował z Mattim Nykaenenem czy Adamem Małyszem, był zauroczony 12-latkiem. Przy okazji podsumowania zawodów nazywanych wówczas Lotos Cup (obecnie Orlen Cup), wybrał właśnie Habdasa do nagrody dla utalentowanego zawodnika. Młody polski skoczek otrzymał wówczas nagrodę w wysokości 100 euro. "To jest talent pokroju Małysza i Stocha" - Widziałem Jasia na skoczni i ten chłopak nie powinien umieć tego, co już potrafi. On po prostu ma to w sobie i dlatego umie tak skakać, a nie dlatego, że się nauczył. To jest talent pokroju Kamila Stocha czy Adama Małysza - mówił wówczas Apoloniusz Tajner, ówczesny prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Habdas pochodzi z usportowionej rodziny, bo jego starszy brat Piotr jest reprezentantem Polski w narciarstwie alpejskim. Zapowiadał się na bardzo dobrego zawodnika w tej dyscyplinie sportu, ale niestety w narciarstwie alpejskim szalenie trudno jest się przebić do światowej czołówki. Zwłaszcza wśród mężczyzn. Kiedyś uciąłem sobie pogawędkę o młodych polskich skoczkach z Piotrem Fijasem. Były skoczek, a obecnie trener, ma doskonałe czucie. Poznaje się na zawodnikach, jak mało kto. I kiedyś wspominał mi o tym, że Habdas ma potężne odbicie. Nawet lepsze niż Piotr Żyła, który w tym elemencie uchodzi za wzór. O tym samym mówił w rozmowie ze mną Adam Małysz, prezes PZN, który jednak przyznał, że przez to potężne odbicie Habdas musi bardziej pracować nad techniką, by wykorzystać niesamowity potencjał, jaki w nim drzemie.