W poprzednim sezonie funkcję kontrolera sprzętu sprawował Mika Jukkara, który jednak dość nieoczekiwanie zrezygnował z tej funkcji. Jego decyzje nie zawsze były przyjmowane ze spokojem, budził sporo kontrowersji i medialnego zainteresowania. Po jego odejściu postanowiono, że na to stanowisko zostanie powołany Christian Kathol, który w rozmowie z TVP Sport zdradził, że planuje przeprowadzić rewolucję. - Mam przekonanie, że wchodzę do PŚ z pomysłem na to, żeby posprzątać spory i może również wymyślić coś nowego - mówi Austriak. - Wiem, że moje stanowisko to w skokach gorące krzesło. Tym bardziej zależało mi, żeby wejść w nową rolę z czystą kartą. Chcę zrewolucjonizować pomiary kombinezonów - dodaje. Czytaj także: Mistrz olimpijski wygadał się przed sezonem. Horngacher będzie zły Jak przyznał, w środowisku skoczków pojawia się sporo prób naciągania przepisów. I to bardzo dosłownie, bo po ograniczeniu szerokości kostiumów, wiele reprezentacji szuka sposobu, by obejść przepisy i jak najbardziej rozciągnąć kombinezony zawodników i zwiększyć powierzchnię nośną. - Głównie były to próby umieszczenia jak największej ilości materiału kombinezonów na przedniej części kroku. To był już rok temu spory problem, bo stroje koniec końców przechodziły kontrole, mimo że optycznie wydawały się od razu nielegalne. Ekipy nauczyły się naciągać je z pomocą pasków ponad biodrami, które pierwotnie wprowadzono po to, aby nie opuszczać kroku niżej - opisywał w rozmowie z TVP Sport Kathol. Od razu dodał też, że federacja zamierza z tym walczyć i wprowadzić ostrzejsze regulacje, żeby do takich sytuacji nie dopuszczać. Już za kilka dni pierwsze konkursy w ramach Pucharu Świata w Wiśle i pierwsza okazja do tego, by sprawdzić, jak nowe wytyczne wyglądają w praktyce.