Antonin Hajek dwukrotnie brał udział w igrzyskach olimpijskich, a w 2010 roku, w Vancouver w zmaganiach na dużej skoczni zajął znakomite, siódme miejsce. Kojarzony był jednak przede wszystkim jako znakomity "lotnik". W marcu tego samego roku poszybował w Planicy aż 236 metrów, co do dziś pozostaje rekordem kraju. Antonin Hajek nie żyje. Media piszą o okolicznościach śmierci O tym, że były zawodnik zaginął czeskie media informowały już na początku października. Szybko okazało się, że trop prowadzi aż do Malezji. Mimo wielu miesięcy poszukiwań nie było żadnych, pozytywnych wieści. "Nic już nie możemy zrobić. Przekazaliśmy wszystkie informacje, które mieliśmy. Zostaje nam tylko liczyć na malezyjską policję" - mówił brat skoczka w lutym. Niestety, piątek przyniósł tragiczne informacje w sprawie. Czeski Związek Narciarski oficjalnie przekazał, że Antonin Hajek nie żyje. "Jego życie zakończyło się przedwcześnie w wieku 36 lat" - napisano w komunikacie. Antonin Hajek "nie żyje od dawna" Nowe informacje w sprawie przekazała redakcja "Bleska". Gazeta dotarła do informacji, że zawodnik "nie żyje od dawna". - To odpowiada informacji, że zmarł w wieku 35 lat, podczas, gdy w ubiegłym miesiącu obchodziłby 36. urodziny - dodano. Jak przekazano, jego ciało miało zostać wyrzucone z morza. Nie miał przy sobie dokumentów. "Identyfikacja nie była łatwa, dlatego trwało to tak długo" - mówił dziennikarzom informator. Czeska federacja zapowiedziała, że z jej strony nie będzie w sprawie żadnych, nowych komentarzy.