Na pierwszy rzut oka wydaje się, że reprezentacja Norwegii w skokach narciarskich w szerszej perspektywie przypomina dobrze naoliwioną maszynę. Halvor Egner Granerud zdominował sezon 2022/23 i pewnie sięgnął po Kryształową Kulę, a kadra ogólnie zajęła drugie miejsce w Pucharze Narodów. Medal ma jednak dwie strony, a ta druga w tym przypadku jest znacznie brzydsza. Jak informuje telewizja TV2, finanse norweskich skoków są w opłakanym stanie. Dział tej dyscypliny sportu w federacji narciarskiej został już znacznie uszczuplony (o 850 tys. euro), a szykują się kolejne cięcia. Kluczowe decyzje mają zapaść 19 grudnia. Jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, zwolniona zostanie część pracowników. Takiego przebiegu zdarzeń bardzo obawia się trener Alexander Stoeckl, który nawołuje, by w ciągu dwóch tygodni znaleźć sponsora dla reprezentacji. Trener wskazał, że już teraz wszyscy muszą pracować o "wiele, wiele więcej godzin niż powinni". Norweska kadra skoczków odejdzie z federacji narciarskiej? To możliwe Ostatnią możliwą ścieżką byłoby odłączenie się kadry narodowej od federacji. Austriacki szkoleniowiec wcale nie wyklucza zaistnienia takiego scenariusza. Według niego, menedżer reprezentacji Clas Brede Brathen rozważa taki ruch. - Nie znam szczegółów, ale myślę, że to możliwe - powiedział, cytowany przez eurosport.de. Wydaje się, że ekonomiczne kłopoty norweskich skoków zaczynają się już odbijać bezpośrednio na wynikach odnoszonych na skoczni. Po pierwszych czterech konkursach którykolwiek z podopiecznych Stoeckla był najwyżej na dziesiątym miejscu (dwukrotnie). To nie aż tak duża zapaść, jaką przeżywają teraz Polacy, ale Skandynawowie z zazdrością patrzą na Austriaków i Niemców, którzy w tym momencie grają w swojej lidze, dla nich nieosiągalnej. Mają odpowiednio 981 i 913 punktów, a Norwegia 234. Wyprzedza ich jeszcze Słowenia z dorobkiem 319 "oczek". Norweski tabloid "Dagbladet" nazywa to "fiaskiem". - Chciałem się tylko jak najszybciej przebrać, spakować, wsiąść w samochód i jechać do domu do Trondheim, aby móc odpocząć od tego wszystkiego na kanapie - mówił po domowych zawodach w Lillehammer lider kadry, czyli wspomniany Granerud.