"Kropla drąży skałę" - napisał w mediach społecznościowych Kamil Stoch, gdy Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) poinformowała o wykluczeniu rosyjskich i białoruskich sportowców z rywalizacji międzynarodowej. Polak już w czasie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lahti otwarcie wypowiadał się o wojnie w Ukrainie, wspierając naszych wschodnich sąsiadów bezprawnie atakowanych zbrojnie przez Rosję. Skoki narciarskie a wojna w Ukrainie. Kamil Stoch dał przykład. Mariusz Lindvik wzbudził dyskusję Nie każdy jednak chciał pójść śladem Kamila Stocha, o czym napisał na Twitterze Norweg Marius Lindvik. - Co się dzieje z hejtem? Nawet jeśli nie dzielę się wszystkim w mediach społecznościowych, nie oznacza to, że nie przejmuję się sytuacją w Ukrainie. Myślę, że to smutne i mam nadzieję, że znajdą lepsze rozwiązanie niż wojna tak szybko, jak to tylko możliwe - stwierdził Marius Lindvik, publikując także ikonę flagi Ukrainy. Halvor Egner Granerud broni kolegi z norweskiej kadry skoczków narciarskich Ten wpis spotkał się z krytyką użytkowników, którzy mają Norwegowi za złe, że pisze o "sytuacji", nie wprost o "wojnie". Fani zbulwersowali się także trywialnym potraktowaniem tematu ludzkiego dramatu, który rozgrywa się w Ukrainie. Marius Lindvik usunął później swój wpis, lecz zanim to zrobił, udostępnił go Halvor Egner Granerud, stając w obronie rodaka.