Sander Vossan Eriksen swój największy szczyt formy miał w sezonie 2020/21. Wówczas 22-letni skoczek narciarski kilkukrotnie dostał szansę od Alexandra Stoeckla w Pucharze Świata. Tam jednak jego wyniki pozostawiały wiele do życzenia. Najlepiej wiodło mu się podczas weekendu w Rosji. W Niżnym Tagile uplasował się w drugim konkursie na 12. pozycji. Po Turnieju Czterech Skoczni próżno było szukać jego nazwiska na listach startowych. Lepiej radził sobie za to w Pucharze Kontynentalnym. Kilka razy zajmował miejsce w czołowej dziesiątce. W minionym sezonie w zawodach niższej rangi zaprezentował się jedynie przed własną publicznością w Vikersund. Jego największym osiągnięciem w całej karierze są trzy srebrne medale wywalczone na mistrzostwach świata juniorów w 2019 r. (konkurs drużynowy) i 2020 r., w zawodach indywidualnych i drużyn mieszanych. Szokujące sceny na Białorusi. Łukaszenka nagrodził proreżimowych Ukraińców Norweg postanowił "odwiesić narty na kołku". Zamieścił wymowny post "Patrząc wstecz na ostatnie 16 lat, mogę powiedzieć, że jestem dumny z tego, co zrobiłem i co osiągnąłem. Ale teraz czuję, że czas zacząć nowy rozdział w moim życiu" - zaczął swoją wypowiedź 22-latek. Reprezentant Norwegii za pośrednictwem mediów społecznościowych zwrócił się do kibiców, rodziny i tych, którzy pomogli mu się rozwijać przez te wszystkie lata w skokach. O Eriksenie zrobiło się głośno podczas weekendu w niemieckim Willingen w 2021 r. Wówczas przed konkursami Pucharu Kontynentalnego doszło do dramatycznej sytuacji z jego udziałem. Sportowiec próbował poprawić wiązania, ale nieszczęśliwie wbił nóż w swoje udo. Lekarz kadry chciał szyć ranę, ale finalnie skończyło się tylko na założeniu opatrunku. 22-latek wystartował w zawodach, zajmując w nich 11. i 6. miejsce. Rywale Polaków odkrywają karty na kolejny sezon. Kilka kluczowych zmian