Johansson, na co dzień startujący w Pucharze Świata, a latem w Grand Prix, pokazał, że w zawodach z udziałem skokowego zaplecza nie ma na niego mocnych. Reprezentant gospodarzy był najlepszy już w sobotę, a w niedzielę poszedł za ciosem i po raz kolejny stanął na najwyższym stopniu podium. Wprawdzie drugiego dnia jego przewaga nad następnymi zawodnikami była nieco mniejsza, bo tym razem wyniosła 4,4 punkty, to i tak trudno powiedzieć, by Johansson był w którymkolwiek momencie zagrożony. Na Midtstubakken doświadczony skoczek uzyskał 102,5 i 103 metry, rywalizując z 10., a nie 11. belki startowej, jak inni zawodnicy z czołówcy. Obok Norwega w pierwszej trójce niedzielnych zawodów znaleźli się Tomofumi Naito z Japonii i Artti Aigro z Estonii. W czołówce znalazł się także jeden Polak. Jakub Wolny, bo o nim mowa, w sobotę wypadł słabiutko, bo był dopiero trzydziesty szósty, ale drugiego dnia wypadł już nieporównywalnie lepiej i zajął piąte miejsce. Nasz najlepszy zawodnik w konkursie w Oslo skoczył 101 oraz 103,5 metra. Punkty Pucharu Kontynentalnego zdobyli także Tomasz Pilch i Kacper Juroszek, sklasyfikowani odpowiednio na 24. i 29. miejscu. Rozczarował Paweł Wąsek, który nie błyszczał już w sobotę, gdy był 17. W niedzielę poprawki nie było - Wąsek nie wszedł nawet do drugiej serii otwierając czwartą dziesiątkę skoczków. Piotr Żyła wbił szpilę reprezentacji Polski. Jego wpis stał się hitem Słabe występy Murańki. Z Oslo wraca bez punktów W dwóch dniach rywalizacji w Oslo ani razu nie zapunktował Klemens Murańka. Tegoroczne lato przyniosło mu wprawdzie czołową dziesiątkę w Grand Prix oraz podia w FIS Cup, ale już w Pucharze Kontynentalnym w stolicy Norwegii nie zdołał wejść nawet do czołowej trzydziestki. W niedzielę Murańka skoczył tylko 92,5 metra, co dało mu dopiero 41. miejsce. W konkursie brali udział jeszcze Marcin Wróbel, który był 45., a także Klemens Joniak, który został zdyskwalifikowany. Dawid Kubacki ma problemy i zaskakuje. "To mnie uspokaja"