Prawdziwą ozdobą tego weekendu Pucharu Świata w skokach narciarskich jest obecność w stawce Noriakiego Kasaiego. Japoński weteran tej dyscypliny sportu od kilku tygodni coraz mocniej pukał do drzwi elity dobrymi występami w Pucharze Kontynentalnym. Udało mu się znaleźć w powiększonej, dziewięcioosobowej kadrze - trener Kento Sakuayama może podczas zawodów na Okurayamie rzecz jasna korzystać z tzw. kwoty krajowej. W piątkowych kwalifikacjach srebrny medalista igrzysk olimpijskich sprzed dziesięciu lat z Soczi zajął 45. lokatę, premiowaną awansem do głównych zawodów. Seria "eliminacyjna" nie stała na bardzo wysokim poziomie, odpadło tylko kilku zawodników, ale już 25. pozycja w serii próbnej mogła zwiastować realną walkę o awans do konkursowej rundy finałowej. Dodatkowo można było spodziewać się, że pierwsi skoczkowie sobotnich zawodów będą mieli lepsze warunki wietrzne, bo oddadzą swoje próby jeszcze przed zachodem słońca (rywalizacja ruszyła o 16:00 czasu lokalnego). Puchar Świata w Sapporo: Noriaki Kasai z awansem do drugiej serii Jak już pisaliśmy, w sobotnim konkursie Kasai został najstarszym skoczkiem w historii PŚ (51 lat, 8 miesięcy i 12 dni). Już wcześniej legitymował się on jako najstarszy indywidualny i drużynowy medalista olimpijski w historii skoków narciarskich, a do tego najstarszy w historii zwycięzca zawodów Pucharu Świata. Został on zapisany w Księdze Rekordów Guinessa jako rekordzista w liczbie występów w konkursach PŚ. W sobotę nie zamierzał być jednak tylko "statystą" - osiągnął 117 metrów i łączną notę 90,6 punktu, co dało mu awans do drugiej serii z 28. wynikiem. Rezultaty serii próbnej okazały się prorocze. Japończyk dość długo widniał na tzw. "liście oczekujących" na awans. Decydujący okazał się skok startującego z numerem "40" Johanna Andre Forfanga, który popsuł swoją próbę. Norweg "tylnymi drzwiami" dostał się do finału, "uratował" go jeszcze gorszym lotem Gregor Deschwanden. W drugiej serii wylądował znacznie bliżej, bo już na 104. metrze. Poprzednie punkty Pucharu Świata Kasai wywalczył w słoweńskiej Planicy na zakończenie sezonu 2018/19 (19. pozycja). Po pięciu latach posuchy powiększył swój historyczny dorobek. Musi to budzić wielki szacunek.