Kamil Stoch przyjechał na konkurs olimpijski na dużej skoczni w Krasnej Polanie ozłocony po rywalizacji na obiekcie normalnym. Wówczas nas skoczek narciarski znokautował resztę stawki i nie pozostawił wątpliwości co do tego, kto jest numerem jeden. Drugi Peter Prevc stracił do Polaka prawie 13 punktów, a trzeci Anders Bardal - niemal 14 "oczek". Zawody na dużej skoczni były jednak dużo bardziej emocjonujące i zacięte. Zobacz także: Skoki narciarskie. Problemy Halvora Egnera Graneruda i nagła reakcja "mistrza"! Fatalna wiadomość dla Dawida Kubackiego Kilka dni przed zawodami Kamil Stoch wywołał mały niepokój wśród polskich fanów skoków narciarskich, zaliczając upadek podczas treningu. Na szczęście skończyło się tylko na lekkim stłuczeniu łokcia i nasz reprezentant był gotowy na walkę o przejście do historii. Potwierdził to podczas pierwszej serii olimpijskiego konkursu, który rozgrywany był w sobotę 15 lutego 2014 roku. Pofrunął wówczas 139 metrów i był liderem na półmetku zawodów. Taką samą odległość osiągnął drugi Noriaki Kasai, który jednak tracił do Polaka 2,8 punktu. Na trzeci miejscu znajdował się Niemiec Severin Freund. W drugiej serii reprezentanta naszych zachodnich sąsiadów wyprzedził Słoweniec Peter Prevc, który przed finałowym skokiem Kamila Stocha zajmował drugą lokatę. Na prowadzeniu był Noriaki Kasai, który z napięciem patrzył w stronę belki startowej, na której zasiadał polski skoczek. "Czy będzie złoto Kamila Stocha? Jest! Tak to wygląda!" - krzyczał podczas skoku naszego reprezentanta legendarny komentator Włodzimierz Szaranowicz. Później trwało jednak nerwowe oczekiwanie i liczenie noty końcowej Polaka, bowiem pewne było to, że nowy mistrz olimpijski pokona swojego rywala minimalną różnicą punktową. Skoki narciarskie. Kamil Stoch został podwójnym mistrzem olimpijskim w Soczi dokładnie 9 la temu Ostatecznie górą był Kamil Stoch, który wyprzedził Noriakiego Kasaiego o 1,3 punktu. Japończyk na werdykt zareagował dość wymownie. Z jednej strony widać było u niego złość i świadomość utraty wielkiej szansy, którą wyraził uderzając nartami o śnieg. Z drugiej jednak strony robił to z szerokim uśmiechem. Srebrny medal igrzysk olimpijskich to bowiem i tak wyjątkowe wyróżnienie. Zwłaszcza, gdy rywalizację o złoto przegrywa się wielkim mistrzem. Kamil Stoch został bowiem trzecim skoczkiem narciarskim w historii, który podczas tych samych igrzysk olimpijskich zdobył dwa złote medale w konkursach indywidualnych. Wcześniej tej sztuki dokonali tylko Matti Nykanen oraz - dwukrotnie - Simon Ammann. Nasz skoczek został też pierwszym polskim sportowcem w historii zimowych igrzysk, który przywiózł z jednej imprezy dwa złote "krążki". Obecnie Kamil Stoch przygotowuje się do mistrzostw świata w Planicy. 35-latek jak dotąd wywalczył tylko jeden tytuł indywidualny - w 2013 roku w Val di Fiemme. W tym roku na pewno kolejny raz będzie chciał pokazać klasę, a tym samym wyjść z kryzysu, w jakim znalazł się w ostatnim czasie. Po nieudanych konkursach w Willingen Kamil Stoch nie udał się na Puchar Świata w Lake Placid, a teraz - podobnie jak pozostałej czołówki naszej kadry - zabraknie go także w Rasnovie. Oby w tym czasie zdołał zbudować odpowiednią formę pod skrzydłami trenera Thomasa Thurnbichlera.