Turniej Czterech Skoczni nie pozostawił żadnych złudzeń - Kamil Stoch wraca do swojej najwyższej dyspozycji. Skoki Polaka znów były niczym przepiękne arcydzieła, na które patrzyło się z wielką przyjemnością. Nie tylko dzięki wybitnemu stylowi prezentowanemu przez naszego zawodnika, ale i dzięki dalekim odległościom. W pierwszej serii konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen Kamil Stoch pofrunął 138 metrów i na półmetku rywalizacji zajmował szóstą lokatę. W drugim skoku obronił swoją pozycję, choć wylądował o 3,5 metra bliżej, podczas gdy niektórzy z jego rywali zbliżali się lub nawet przekraczali granicę 140. metra. Turniej Czterech Skoczni. Spóźniony skok Kamila Stocha Kamil Stoch mógł polecieć zdecydowanie dalej, lecz znacznie spóźnił swój skok. Tym bardziej należą mu się pochwały za to, ile zdołał wyciągnąć ze swojej finałowej próby. Błąd Polaka przy wybiciu świetnie obrazują ujęcia wychwycone przez dziennikarza Viaplay - Piotra Majchrzaka. Sam Kamil Stoch przyznał po zawodach w Bischofshofen, że po spóźnionym skoku aż zabolały go plecy. Mimo to był zadowolony z tego, że udało mu się uratować sytuację i odlecieć. - Zaliczyłem kolejny dzień ze skokami na bardzo wysokim poziomie. Wiem, że może za dużo o tym mówię, ale dla mnie to jest bardzo ważne. Drugi skok w konkursie był tak spóźniony, że aż mnie plecy zabolały, a mimo tego odleciałem. Fajnie było brać udział w takim spektaklu, jako jeden z głównych bohaterów - mówił polski skoczek. Skoki narciarskie. Puchar Świata w Zakopanem już za tydzień W klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni Kamil Stoch zajął piąte miejsce - tuż za Piotrem Żyłą. Wygrał - z rekordową notą - Halvor Egner Granerud, a drugi był Dawid Kubacki. W klasyfikacji Pucharu Świata Kamil Stoch awansował natomiast na dziewiątą lokatę. Już za tydzień karawana Pucharu Świata w skokach narciarskich zawita do Zakopanego - na Wielką Krokwię. W sobotę zostanie tam rozegrany pierwszy w sezonie konkurs drużynowy, a w niedzielę zawody indywidualne.