Władimir Zografski, który mieszka w Zakopanem, był rewelacją sezonu letniego. W Grand Prix miał w pewnym momencie wyraźną przewagę, ale na finiszu mocno naciskał na niego Szwajcar Gregor Deschwanden. Bułgar nie wypuścił jednak wygranej z rąk. To on został pierwszym triumfatorem z tego kraju w Letnim Grand Prix. Bułgar zlał potęgi w skokach. "To była moja najlepsza decyzja w życiu" Skoki narciarskie. Nietypowy problem Władimira Zografskiego To był sygnał, że z Zografskim trzeba będzie się liczyć też zimą. Sezon rozpoczął od dziesiątego miejsca w kwalifikacjach w Ruce. W pierwszym konkursie byłby pewnie tuż za "10", ale po pierwszej serii został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon. W trzech kolejnych konkursach zajmował miejsca w drugiej "10": 17, 14 i 18. Od pewnego czasu Zografskiemu towarzyszy też polski psycholog Grzegorz Więcław. To wszystko za sprawą problemu, jaki pojawił się u Bułgara latem. Okazuje się, że od inauguracyjnych zawodów Letniego Grand Prix w Courchevel, gdzie Zografski był drugi w pierwszym konkursie, a drugie zawody wygrał, pojawiły się u niego problemy ze snem. - Już wcześniej ściągnęliśmy psychologa, bo zauważyliśmy, że w treningach skacze on na bardzo wysokim poziomie, a w zawodach traci głowę. To pomogło, jak widać. Już widać różnicę. Coraz lepiej daje on sobie z tym wszystkim radę. Teraz psycholog baczniej obserwuje Władimira pod kątem problemów ze snem. To wynika najprawdopodobniej ze stresu - przyznał trener. Zapytany o postawę polskich skoczków na początku, odparł: - Muszę powiedzieć tak: nie uczestniczę w szkoleniu naszej czołówki ani zaplecza, a o swoich konkurentach-trenerach zawsze wypowiadam się w samych superlatywach. Jego zdaniem tak wielka przewaga na początku sezonu Niemców i Austriaków nad resztą stawki wcale nie wiąże się z tym, że znaleźli coś w sprzęcie. - Moim zdaniem skaczą po prostu znakomicie w tej chwili. Byliśmy z Niemcami na obozach, to już w pierwszych treningach na lodowym rozbiegu było widać, że są fantastycznie dysponowani. Nie byłem zatem zaskoczony tym, co pokazali w Ruce. Oni i Austriacy wyraźnie teraz odskoczyli światu - zakończył Sobczyk. Skandaliczna sytuacja. Kamil Stoch musiał wyjechać z Polski