Jeszcze w trakcie sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich do mediów napływały niepokojące sygnały o tym, że pod pewnymi względami w polskiej kadrze nie jest najlepiej. Chodziło głównie o zbyt ciężki okres przygotowawczy do zimy, a co za tym idzie zmęczenie i przetrenowanie zawodników. To w tym upatrywano zasadniczego powodu słabej dyspozycji Dawida Kubackiego, Kamila Stocha oraz Piotra Żyły. Po ostatnich zawodach w Planicy Thomas Thurnbichler bił się w pierś i publicznie przyznawał, że zostały popełnione pewne błędy, z których wyciągnięto wstępne wnioski. "Zrobiliśmy błędy na jesieni, za mocno pracowaliśmy i zawodnicy byli wyczerpani już w zimie. Poza tym musimy mieć długodystansową filozofię odnośnie sprzętu, o czym już wspomniałem" - mówił przed kamerą Eurosportu. Głos zabierali również jego podopieczni. Dawid Kubacki bez ogródek przyznawał, że sezon 2023/2024 był "drogą przez mękę" i wskazywał na konieczność złapania oddechu. Trzy grosze dorzucał Piotr Żyła. "Już jak sezon startował, to ja byłem zmęczony. Można było to wszystko dużo lepiej zaplanować" - opowiadał. Wtórował mu jeszcze Kamil Stoch. "Po takim sezonie najpierw muszę odpocząć. To jest wszystko, o czym w tym momencie marzę. Jestem wykończony pod każdym możliwym względem: fizycznie i psychicznie, totalnie wyzuty z energii" - wyznawał Kacprowi Merkowi. Przy okazji pożegnania ze sportową zimą skoczek opublikował jeszcze wpis w mediach społecznościowych, w którym podziękował za "wspólne emocje". Dobre słowo skierował do sponsorów, kibiców, drużyny i rodziny, w tym przede wszystkim do żony Ewy Bilan-Stoch. "[Dziękuję] mojej najdroższej żonie za to, kim jest i co dla mnie robi. Dzięki niej mogę podnosić się z kolan i iść naprzód" - wyznał, a następnie zamilkł. Aż do teraz. Sensacyjny zwrot w polskiej kadrze skoków. Były asystent Thurnbichlera wkracza do akcji Niesamowite zdjęcie trafiło do sieci. Jednym z bohaterów Kamil Stoch. "Sochi reunion" Kamil Stoch podkreślał, że po sezonie nie chce myśleć o skokach i treningach. Marzy jedynie o tym, by "bardzo długo odpoczywać". Fanów nie zdziwił zatem fakt, że po wpisie z 24 marca zupełnie zamilkł w mediach społecznościowych. Przerwa nie trwała jednak zbyt długo. Niespodziewanie mistrz odezwał się do fanów już teraz, by przekazać im miłą wiadomość i podzielić się zdjęciem związanym i ze sportem i ze znajomościami zawartymi na skoczni. Na fotografii widać Stocha w doborowym towarzystwie: z Noriakim Kasaim i Peterem Prevcem. Ten pierwszy, mimo 51 lat na karku, wciąż bierze udział w konkursach Pucharu Świata, śrubując swoje rekordy. Z kolei Słoweniec przed dwoma tygodniami zakończył karierę, finalizując zmagania na wysokim 5. miejscu w klasyfikacji generalnej PŚ. Skąd taka decyzja? Znaczący jest podpis, który widnieje pod zdjęciem udostępnionym przez Stocha i jego kolegów. "Sochi reunion" - czytamy. To nawiązanie do konkursu na dużej skoczni w ramach igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 roku. Rywalizacja stała na fenomenalnym poziomie. Kamil wywalczył wówczas złoty medal, oddając dwa fantastyczne skoki. Na drugim stopniu podium stanął Kasai, który przegrał z Polakiem o zaledwie 1,3 pkt. Trzeci był nie kto inny, jak Prevc. Ciekawostką jest, że będący w świetnej formie Kamil Stoch zdobył wtedy aż dwa złote medale: na dużej i normalnej skoczni. I to mimo problemów zdrowotnych, które dopadły go na krótko przed startem na drugim z tych obiektów. Polak miał stan podgorączkowy i narzekał na silny ból głowy, rozważał nawet wycofanie się z rywalizacji. Mimo takich problemów wręcz zdeklasował przeciwników. W obu seriach oddał najlepsze skoki. "Na średniej skoczni jest to naprawdę wielki nokaut. Kamil znokautował rywali praktycznie już w pierwszym skoku, a w drugiej próbie już tylko im dołożył" - podsumowywał wówczas sukces Adam Małysz w studiu TVP. Piotr Żyła znienacka oświadcza. Wcale nie mówi "stop". "Mam plan"