Choć skoki narciarskie to jedna z najpopularniejszych dyscyplin w naszym kraju, przynosząca nam wiele emocji i sukcesów, to jednak z zaznaczeniem, że tylko w męskim wydaniu. Panie, szczególnie w ostatnich dwóch-trzech latach, kojarzą się głównie z bardzo słabymi występami, aferami i konfliktami, zżerającymi naszą kadrę. Skoki narciarskie: Co dalej z kadrą kobiet? W tym sezonie karierę zakończyła jedna z dwóch zawodniczek regularnie startujących w Pucharze Świata Kinga Rajda. W Planicy pożegnała się z kibicami i całym środowiskiem, ale akurat jej koleżanki z kadry były zaskoczone, co najlepiej świadczy o atmosferze panującej w grupie. Nicole Konderla, najlepsza aktualnie nasza zawodniczka, w szczerej rozmowie z "TVP Sport" odsłoniła nieco kulis tego, co dzieje się z polską kadrą. - Od dłuższego czasu źle znoszę takie sytuacje. Nie lubię wewnętrznych porównań między nami i podświadomej presji udowadniania, która jest najlepsza, o ile i dlaczego. Wolę jechać na PŚ i bić się ze światem niż u nas. Nie wiem... może wykształciła to atmosfera w kadrze, może to mój kłopot? A może to ogólnie nasza narodowa mentalność i nie jestem żadnym wyjątkiem? - powiedziała Konderla. Czytaj także: Polacy pokazali moc. Osłabiona kadra znów na podium Co gorsza, teraz, po kilku rezygnacjach z dalszego uprawiania skoków i podziału kadry na grupę zakopiańską i beskidzką nie wiadomo, jaka będzie w ogóle przyszłość kobiecych skoków. Konderla deklaruje jednak, że jeśli Polski Związek Narciarski da im kolejną szansę, na nią można liczyć. - Dlatego czekam na to, co dalej w ogóle się z nami stanie. Ostatnia zima przebiegła de facto bez kadry narodowej. Bez grupy, bo Zakopane robiło swoje, my swoje. To jak niby tworzyć jedną ekipę, skoro wszyscy i tak byli oddzielnie? Ja w końcu trafiłam do trenera klubowego, a Kinga Rajda do Sławomira Hankusa. Ktokolwiek przyjdzie do nas z misją stworzenia porządnej grupy, może na mnie liczyć. Oby tylko ktoś przyszedł, oby PZN chciał dać nam jeszcze jedną szansę - powiedziała w rozmowie z "TVP Sport".