Sztab reprezentacji Niemiec miał twardy orzech do zgryzienia po sezonie 2022/23. Wyniki kadry pozostawiały wiele do życzenia. Była to najgorsza od 11 lat zima dla naszych zachodnich sąsiadów. Po ostatnich zawodach w Planicy zaczęły napływać niepokojące wieści. Spekulowano, że Stefan Horngacher pożegna się z kadrą. Na ten moment, szkoleniowiec wciąż prowadzi zespół, ale jego główny asystent otrzymał imponującą ofertę i przeprowadził się do Austrii, by trenować tam kadrę narodową kobiet w skokach narciarskich. Horngacher został zatem bez swojej "prawej ręki" i po finałowych konkursach przyznał, że ostatnie miesiące dały jego podopiecznym mocno się we znaki. "Akumulator jest na wyczerpaniu. Muszę być szczery. Sezon naprawdę nie był dla nas łatwy. Musimy to trzeźwo przeanalizować i zobaczyć, czy latem będzie lepiej. Dokręcimy różne śruby i postaramy się wrócić na właściwe tory" - powiedział 53-letni mężczyzna. Lider zespołu Karl Geiger nie potrafił nawiązać walki z czołówką, a Markus Eisenbichler kompletnie przepadł na Turnieju Czterech Skoczni. O ile ten pierwszy sięgnął po medal w Planicy, o tyle mistrz świata z Seefeld z dużej skoczni miał problem z ustabilizowaniem formy. Po rozczarowujących miesiącach udzielił obszernego wywiadu, w którym poruszył kwestię swojej przyszłości. Halvor Egner Granerud zachwycony polskim piłkarzem. „Solidny jak skała” Niemiecki skoczek wypowiedział się na temat zakończenia kariery Eisenbichler ma plan B na życie, gdyby postanowił zawiesić narty na kołku. Chcę pracować w niemieckiej Policji Federalnej, w której pobiera teraz nauki i przygotowuje się do wykonywania zawodu. "Od razu po ostatnich zawodach w Planicy udałem się do Policji Federalnej, gdzie obecnie szkolę się na komisarza. Po zakończeniu kariery chciałbym tam zostać i pracować jako trener lub instruktor. Chodzę do szkoły sportowej w Bad Endorf od poniedziałku do piątku. Mam zajęcia 7:00 do 15:30. Bardzo mi to odpowiada" - przyznał sportowiec. Podopieczny Horngachera wrócił wspomnieniami do ostatnich miesięcy. Jak sam przyznaje, początek sezonu był dla niego niezwykle trudny. W pewnym momencie poważnie zastanawiał się nad swoją karierą. "Nie było dobrze, zwłaszcza w pierwszej części. Turniej Czterech Skoczni był katastrofą. Potem było trochę lepiej, ale nie jestem najmłodszy. (...) Już nie raz chciałem to rzucić. Ale jakoś nie mogę odpuścić sobie skoków narciarskich. Teraz patrzę z sezonu na sezon. Są pewne czynniki, na które nie mam wpływu. Wiek, zdrowie i rodzina. Nie chcę jednak wykluczać możliwości, że będę kontynuował karierę aż do igrzysk olimpijskich w 2026 roku" - zaznaczył. Kubacki otwiera się na temat rodzinnego dramatu. Padło szczere wyznanie