Po niemieckiej części rywalizacji i dwóch z czterech zawodów liderem klasyfikacji 71. edycji TCS jest Halvor Egner Granerud, który był najlepszy zarówno w Oberstdorfie, jak i Garmisch-Partenkirchen. Norweg o 26,8 pkt wyprzedza Dawida Kubackiego i już o 40,1 pkt Piotra Żyłę. Czwarty jest Słoweniec Anze Lanisek, a piąty najlepszy z Niemców Karl Geiger, którego od lidera dzieli aż 57,6 pkt. "To ponad 30 metrów, a do podium około 10. Ciężko myśleć o końcowym zwycięstwie. Sądzę, że powoli możemy skupiać się na innych celach. Będzie jeszcze kilka istotnych stacji w tym sezonie, przede wszystkim mistrzostwa świata. Na to trzeba się nastawić. Nie ma sensu teraz wylewać żali i frustrować się na całego" - przyznał 29-letni lider Niemców, którzy na triumf w TCS czekają od 2002 roku, kiedy Sven Hannawald zwyciężył jako pierwszy we wszystkich czterech konkursach. Stefan Horngacher nie owija w bawełnę. "Wyprzedzają resztę świata, także nas" Horngacher, którego jednym z głównych zadań po "transferze" z Polski było przywrócenie Niemcom zwycięstwa w prestiżowych zmaganiach, także ma świadomość, że w tym roku to raczej niewykonalne. Zobacz także: Ogromny cios dla świata skoków narciarskich. Koszmar wielkiej gwiazdy. To oficjalne! "Daleka droga przed nami. Jesteśmy zbyt odlegli od tego, żeby w ogóle o tym myśleć. Na razie nie ma tematu. Musimy się skupić na konkursie w Innsbrucku, powalczyć o Bergisel i zobaczymy, co dalej" - zaznaczył austriacki szkoleniowiec. Trener Niemców nie ma sobie wiele do zarzucenia, bo ... "Jest dwóch, trzech zawodników, którzy wyprzedzają resztę świata, także nas. My otwieramy tę resztę stawki, więc możemy być w miarę zadowoleni i raczej mówić o 'saldzie dodatnim' niż 'ujemnym'" - ocenił wskazując, że ta trójka, która "odskoczyła", to Granerud, Kubacki i Lanisek. W klasyfikacji generalnej TCS jeszcze gorzej spisują się Austriacy, gdyż najlepszy z nich - 20-letni Daniel Tschofenig - jest ósmy. Uchodzący przez turniejem za jednego z faworytów Stefan Kraft, który osiem lat temu zapewnił swojej ekipie ostatni triumf, jest dziesiąty. Na jego pozycji mocno waży dopiero 18. lokata w noworocznym konkursie w Ga-Pa. "Podczas gdy Granerud skacze w swojej własnej lidze, nasi skoczkowie już na półmetku i przed zawodami w kraju muszą odłożyć marzenia o zwycięstwie co najmniej o kolejny rok" - napisała w poniedziałek agencja prasowa APA. Andreas Widhoelzl: Pierwsze trzy miejsca odjechały nam bardzo daleko Tschofenig, ubiegłoroczny potrójny mistrz świata juniorów z Zakopanego, traci do lidera z Norwegii 61,9 pkt, czyli 34 metry. "Być najlepszym w tak silnej ekipie, jak nasza, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. To inspirujące i mobilizujące. Do podium sporo mi brakuje, ale do dwóch Niemców przede mną już nie, więc mam nadzieję, że w Innsbrucku i Bischofshofen powalczę, żeby ich wyprzedzić" - powiedział pochodzący z Karyntii skoczek. O tym, że wygrana w TCS byłaby niczym cud, a miejsce na podium też jest mało prawdopodobne, wie trener czerwono-biało-czerwonych Andreas Widhoelzl. "Musimy podchodzić do tego realistycznie. Pierwsze trzy miejsca odjechały nam bardzo daleko. Musimy się teraz skupić na indywidualnych występach, ale też dobrze prezentować się jako zespół. Na tym będziemy budować pewność siebie i wiarę, że w dalszej części sezonu to my będziemy na czele" - tłumaczył opiekun Austriaków. Podobnie ocenia sytuację utytułowany Kraft. "Skaczący jak natchniony Granerud, lider Pucharu Świata Kubacki i Lanisek są o krok przed resztą. To klasa sama w sobie" - zauważył i przyznał, że w Ga-Pa przegrał z wiatrem. "Z bocznym wiatrem, który nie jest uwzględniany przy żadnych przelicznikach i współczynnikach. Za tylny można dostać rekompensatę, a za boczny... mieć nawet dodane punkty, choć on potrafi uniemożliwić daleki lot. Władze naszej konkurencji powinny to jeszcze raz przeanalizować" - wyjaśnił Widhoelzl. Kraft nie szukał jednak wymówek. "Trzeba szczerze przyznać, że trzy inne moje skoki w TCS też mogły być lepsze. Nie ma co szukać usprawiedliwienia. Teraz nasze skocznie i swoi kibice. Trzeba liczyć, że karta się odwróci" - wskazał ostatni austriacki zwycięzca prestiżowych zawodów. We wtorek na słynnej Bergisel odbędą się treningi i kwalifikacje do środowego konkursu. Na czwartek i piątkowy finał skoczkowie przeniosą się do Bischofshofen. Ostatnim Norwegiem, który triumfował w TCS, był w 2007 roku Anders Jacobsen. pp/ cegl/