Niemcy oszaleli. Pokaz mocy gospodarzy, Polacy walczyli do samego końca
Reprezentacja Niemiec nie miała sobie równych na otwarcie kolejnego w tym sezonie weekendu Pucharu Świata. Podopieczni Stefana Horngachera skrzętnie wykorzystali doskonałą znajomość obiektu w Titisee-Neustadt i triumfowali w zmaganiach duetów. Drudzy Austriacy nie mieli nic do powiedzenia. Polacy pewnie awansowali do finałowej serii, lecz sporo zabrakło im do wywalczenia podium. O czwarte miejsce rywalizowali jednak do samego końca.
Kibice zgromadzeni na trybunach Hochfirstschanze byli dziś świadkami wyjątkowego konkursu, ponieważ dopiero pierwszy raz w sezonie 2024/25 (i szósty w historii) pojedynkowały się duety. Dobre wieści dla fanów nadeszły już przed serią otwierającą zmagania. U naszych zachodnich sąsiadów w końcu swoich trzech groszy nie wtrącała pogoda. Treningi rozegrano bez większych problemów, w związku z czym nie było żadnego zagrożenia dotyczącego późniejszych zawodów o stawkę.
W barwach naszej kadry o jak najwyższe miejsce rywalizowali dwaj najwyżej uplasowani skoczkowie w klasyfikacji generalnej, a więc Paweł Wąsek oraz Aleksander Zniszczoł. Dobrym humorem po weekendzie w Wiśle tryskał zwłaszcza niedawny triumfator Letniego Grand Prix. Przed własną publicznością dwukrotnie otarł się o czołową dziesiątkę. "Miałem przede wszystkim wielką frajdę ze skakania tutaj. Było w moich skokach dużo pewności siebie" - cieszył się w rozmowie z Tomaszem Kalembą z Interia Sport.
Największe emocje w serii otwarcia dotyczyły walki w dolnych rejonach klasyfikacji. Ze zmaganiami pożegnali się Francuzi. Spora w tym "zasługa" Julesa Chevreta (112 m). Polacy do kolejnej części konkursu dostali się bez większych problemów (5 miejsce). Popis dał zwłaszcza Paweł Wąsek (137 m). Za plecami naszego duetu znajdowali się choćby Słoweńcy czy Japończycy, co było dobrą zapowiedzią kolejnych dwóch odsłon w wykonaniu podopiecznych Thomasa Thurnbichlera.
Polacy w decydującej serii. Dobra postawa naszych reprezentantów
Po przerwie role u "Biało-Czerwonych" się odwróciły. Nieco dalej poszybował Aleksander Zniszczoł (135 m), ale liczył się wynik drużynowy. Ten się nie zmienił. Przed decydującą batalią Polacy wciąż plasowali się na piątej lokacie. Prawdziwe show w międzyczasie robili Niemcy. Gospodarze odskoczyli od drugich Austriaków na prawie 20 punktów. Szalał Pius Paschke. Lider Pucharu Świata zaliczył najpierw 143,5 m, a następnie 140 m.
Ogromną przewagę miejscowi utrzymali także w decydującej serii. Podium uzupełnili Austriacy oraz Norwegowie. Nasz duet do końca liczył się w walce o czwartą lokatę z Japończykami i Szwajcarami. Wspomniani przeciwnicy w końcówce się nie potknęli. Efekt? Szósta lokata dla "Biało-Czerwonych".
Czołowa ósemka konkursu duetów w Titisee-Neustadt:
1. Niemcy (Andreas Wellinger, Pius Paschke) - 873,3 punktu
2. Austria (Daniel Tschofenig, Jan Hoerl) - 850
3. Norwegia (Halvor Egner Granerud, Kristoffer Eriksen Sundal) - 829,2
4. Szwajcaria (Killian Peier, Gregor Deschwanden) - 807,6
5. Japonia (Ryoyu Kobayashi, Ren Nikaido) - 794,7
6. Polska (Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek) - 791,5
7. Słowenia (Timi Zajc, Anze Lanisek) - 783,1
8. Stany Zjednoczone (Erik Belshaw, Tate Frantz) - 723,8