Statystycznie rzecz biorąc, skocznia w Engelbergu powinna być dla Kamila Stocha ulubionym obiektem w całym kalendarzu Pucharu Świata. Nigdzie indziej nie stawał bowiem na podium tak często, jak tam. W Szwajcarii już dziesięciokrotnie kończył rywalizację w czołowej trójce, a lepszy od niego pod tym względem był tylko legendarny Fin Janne Ahonen, który aż 12 razy wywalczył miejsce w TOP3 na "Wzgórzu Aniołów". Ostatni raz Kamil Stoch stanął na podium po zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich w Engelbergu w sezonie 2020/21, zajmując drugie miejsce w pierwszym z rozegranych konkursów. Przegrał wówczas tylko z Norwegiem - Halvorem Egnerem Granerudem. Rok wcześniej był natomiast nie do zatrzymania dla swoich rywali, triumfując przed Austriakiem Stefanem Kraftem - obecnym liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - oraz niemieckim skoczkiem - Karlem Geigerem. Skoki narciarskie: Puchar Świata w Engelbergu. 16 grudnia - szczęśliwy dzień dla Kamila Stocha Warto zaznaczyć, że 16 grudnia to wyjątkowa data w kwestii występów Kamila Stocha na skoczni Gross-Titlis-Schanze w Engelbergu. Tego dnia nasz trzykrotny mistrz olimpijski już dwukrotnie stawał na podium Pucharu Świata w skokach narciarskich, ostatni raz - w 2018 roku. Wówczas w pewnym momencie rywalizacji trzy pierwsze miejsca zajmowali Polacy - Kamil Stoch, który popisał się genialnym skokiem na odległość 138 m, Piotr Żyła oraz Dawid Kubacki. Przebił ich dopiero Japończyk Ryoyu Kobayashi, wyrównując rekord skoczni (144 m). W drugiej serii Kamil Stoch pofrunął 131 m i spadł za Piotra Żyłę, na trzecią lokatę. Dokładnie rok wcześniej nasz skoczek także był trzeci. Wówczas w pierwszej serii rozgrywanego w niezwykle trudnych warunkach konkursu Kamil Stoch skoczył 125,5 m i był piąty. W drugiej próbie poprawił się jednak o 3,5 m, co pozwoliło mu stanąć na podium. Teraz polscy fani skoków narciarskich, a zwłaszcza Kamila Stocha, liczą na to, że Engelberg znów okaże się szczęśliwy dla trzykrotnego mistrza olimpijskiego, który od początku tego sezonu Pucharu Świata zmaga się - podobnie jak jego koledzy z kadry - z ogromnym kryzysem formy. 36-latek został nawet wycofany z ostatnich zawodów w Klingenthal, by wyjechać na obóz treningowy. Wrócił jednak do kadry przez zmaganiami w Szwajcarii i w piątkowych kwalifikacjach wywalczył 22. lokatę. Po swoim skoku kwalifikacyjnym Kamil Stoch nie krył uśmiechu i optymizmu. Przyznał, że trudno o jego brak podczas wizyty w Engelbergu, a następnie dodał: