Podróż Halvora Egnera Graneruda do Stanów Zjednoczonych na zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lake Placid naznaczona została ogromnymi problemami. Jak przyznał sam norweski skoczek, podczas odprawy internetowej popełnił błąd przy wpisywaniu numeru swojego paszportu, przez co nie został wpuszczony na pokład samolotu lecącego z Paryża do Montrealu. W efekcie noc spędził na lotnisku we Francji i musiał szykować się na sporą dawkę stresu. W podróż udał się bowiem już w piątek, w dniu kwalifikacji. - Z jednej strony spędziłem bardzo relaksujący wieczór, nie miałem zbyt wiele do roboty. Z drugiej strony wyląduję o godzinie 12.15 czasu lokalnego, a trening rozpoczyna się o godzinie 15.00. Czeka mnie wyścig z czasem aby zdążyć na kwalifikacje o 17.00 czasu lokalnego. Mam nadzieję, że szybko dostanę swój bagaż. Życzcie mi powodzenia i pamiętajcie - zawsze sprawdzajcie kilka razy numer swojego paszportu kiedy odprawiacie się na lot - mówił dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli już po zajęciu swojego miejsca w samolocie. Rośnie napięcie w niemieckiej kadrze, Horngacher w centrum uwagi. "Panuje niepokój" Skoki narciarskie: PŚ w Lake Placid. Kuriozalna historia Halvora Egnera Graneruda Ostatecznie Halvor Egner Granerud zdążył na piątkowe kwalifikacje, przez które przebrnął bez problemów - skoczył 116,5 m, co dało mu 27. miejsce. Kulisy jego walki o miejsce w konkursie są jednak szokujące. Okazuje się bowiem, że Norweg nie dostał wspomnianego bagażu. Miał do dyspozycji tylko swój kombinezon, a resztę niezbędnego ekwipunku musiał kompletować, pożyczając go od innych zawodników. A na dodatek - jak podano w studiu Eurosportu - z taksówki pod skocznią wyskoczył już w trakcie trwania kwalifikacji. - Zorientowałem się, że nie mam bagażu. Na szczęście znalazły się odpowiednie narty. Próbowaliśmy coś pokombinować, żeby było optymalnie - stwierdził w opublikowanym wywiadzie Halvor Egner Granerud. Wszystko ostatecznie zakończyło się po jego myśli, lecz 28-latek na dobrą sprawę nie wiedział, do kogo należą wszystkie elementy sprzętu, których użył w trakcie kwalifikacji. - Mam narty, buty i chyba też rękawiczki Johanna Andre Forfanga, nie wiem czyj kask i gogle. Skakałem w zwykłych skarpetkach, takich tenisowych, no jakieś szaleństwo zupełne. Dużo czasu minęło od ostatniego tak szalonego dnia - tłumaczył norweski skoczek. W sobotę, skacząc już w znacznie mniej szalonych okolicznościach, Halvor Egner Granerud poradził już sobie znacznie lepiej. W serii próbnej poszybował 122 m, zajmując 17. lokatę. Tym samym rozdzielił dwóch reprezentantów Polski - Jakuba Wolnego oraz Pawła Wąska.