Alexander Stoeckl występy swoich podopiecznych śledzi teraz za pośrednictwem mediów. Doświadczony szkoleniowiec norweskiej kadry kilka tygodni temu zdradził, że atmosfera w drużynie jest na tyle napięta, iż postanowił nie przeszkadzać zawodnikom w trakcie zmagań w Pucharze Świata. Rywale Polaków wzięli sprawy w swoje ręce i nie chcąc czekać do zakończenia bieżącego sezonu w skokach narciarskich, wysłali list do tamtejszej federacji, prosząc o zmiany w sztabie. "Potwierdzam, że po mistrzostwach świata w lotach wysłaliśmy list do komisji skoków. Nie chodzi o same wyniki. Chcemy po prostu pilnych zmian, by do wiosny skompletować nowy sztab trenerski kadry" - zdradził Johann Andre Forfang, który pełni rolę przedstawiciela Norwegów. Szkoleniowiec dość emocjonalnie zareagował na bunt swoich podopiecznych. Na razie nie ma jednak co liczyć na ocieplenie atmosfery w kadrze. Jak doniosły media, Stoeckla zabraknie podczas cyklu Raw Air organizowanego w Skandynawii. Zaskakujący problem Kamila Stocha. Thurnbichler ujawnia szczegóły Zaskakujące informacje ws. Alexandra Stoeckla. Były skoczek powiedział o wszystkim Rywale Polaków w ostatnich sezonach bili się o zwycięstwa w Pucharze Świata i zdobywali medale na wielkich sportowych imprezach. Trudno zatem uwierzyć w słowa byłego zawodnika, który w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" ujawnił kulisy pracy Alexandra Stoeckla w tamtejszym związku. Jak się okazuje, Norwegowie już kilka lat temu wyrażali swoje niezadowolenie w sprawie szkoleniowca, który w kraju okrył się niechlubną sławą. "Szczerze mówiąc, Alex nigdy nie był trenerem. Był bardziej dyrektorem sportowym, którego celem było zbudowanie dobrej reputacji norweskiej drużyny. Nigdy nie był dla zawodników. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale taka jest prawda. Jego i zgromadzonych wokół trenerów nazywaliśmy men's club" - dodaje sportowiec, ujawniając tym samym prawdziwe oblicze Alexandra Stoeckla. Działania sztabu pogorszyły atmosferę w drużynie. Ponadto 50-latek miał bagatelizować sytuację zaplecza. "Nie dbali o nie, bo wiedzieli wszystko najlepiej. Zespoły były sfrustrowane, bo nie były w stanie się niczego od nich nauczyć. Trudno w takiej sytuacji wykształcić nowych sportowców (...) Lokalne drużyny, które również chcą odejścia Alexa, nie otrzymują wsparcia od federacji. Nie masz pojęcia, jak frustrująca była dla nich sytuacja przez ostatnie 10 lat. Nie ma się co dziwić, że wszystko wyszło na jaw, bo trwało to zbyt długo" - zaznaczył Norweg. Gwiazda skoków chce zakończyć karierę. Już snuje plany na przyszłość