Bardzo pechowo zakończyły się czwartkowe kwalifikacje w Lake Placid dla jednej z reprezentantek Włoch. Annika Sieff, która jeszcze niedawno startowała w zawodach w kombinacji norweskiej, a ostatecznie pożegnała się z bieganiem i skupiła na skokach narciarskich, leciała po miejsce w piątkowym konkursie. Doskoczyła do 105 metra, ale wtedy wszyscy na chwilę wstrzymali oddech. Włoszka nie zdołała ustać skoku i przewróciła się na zeskok. Kwalifikacje wznowiono dopiero po kilku minutach. Prosto spod skoczni zawodniczka trafiła do szpitala. Już wieczorem wróciła jednak do hotelu. Sytuacja okazała się mniej poważna, niż wyglądało na pierwszy rzut oka. - Badania nie wykazały poważnej kontuzji - poinformował w rozmowie z portalem skijumping.pl Harald Rodlauer, trener reprezentacji z Półwyspu Apenińskiego. Możliwy wielki powrót do polskiej kadry. To już ponad dwa lata. "Tęsknię" Mimo upadku awansowała do konkursu. Musiała się wycofać 21-latka mimo upadku zajęła w kwalifikacjach 33. miejsce, co oznaczało, że awansowała do konkursu. Ostatecznie jednak nie weźmie w nim udziału. - Narzeka na ból szyi oraz głowy, więc nie wystartuje w piątek. Czy wystartuje w sobotę? Prawdopodobnie nie, ale musimy czekać i obserwować sytuację - wyjaśnił Rodlauer. Włoszka nie była jedyna, która miała w czwartek problemy podczas lądowania. Swój skok ledwo ustała zwyciężczyni kwalifikacji, Eirin Maria Kvandal, która osiągając 128 metrów, jak zauważył portal skokipolska.pl, wyrównała w ten sposób żeński rekord skoczni. Tuż za nią, ze stratą jednego punktu, uplasowała się liderka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, Nika Prevc. Trzecie miejsce zajęła Selina Freitag. W piątkowym konkursie zobaczymy trzy Polki. Najlepsza z nich, Anna Twardosz, wylądowała na 24. pozycji (112,5 metra). Pola Bełtowska była 34. (96,5 metra), a Nicole Konderla (92 metry) 39. Do zawodów nie zakwalifikowała się Natalia Słowik. Początek rywalizacji o godzinie 15:20 polskiego czasu. Tego samego dnia wieczorem odbędą się trening i kwalifikacje mężczyzn.