Zaginiony skoczek narciarski Antonin Hajek nie żyje. Policja poszukiwała rekordzisty Czech od 2 października ubiegłego roku. Według ustaleń miał przebywać w Malezji. Wciąż nieznana jest przyczyna śmierci olimpijczyka z igrzysk w Vancouver i Soczi, a później trenera reprezentacji kobiet. Przykre wieści na temat sportowca potwierdził Związek Narciarski Republiki Czeskiej. W lutym bieżącego roku brat Hajka z przykrością stwierdził, że nie ma wieści o losach Antonina. "Nic już nie możemy zrobić. Przekazaliśmy wszystkie informacje, które mieliśmy. Zostaje nam tylko liczyć na malezyjską policję" - mówił Matej. W akcję poszukiwawczą włączyła się również była żona skoczka. Rusza turniej Raw Air. Wielka kasa do zgarnięcia! Veronika Pankova i rodzina Antonina Hajka oczekiwała szczęśliwego zakończenia. Niestety, do takiego nie doszło. Skoczek nie żyje "Mam nadzieję, że nic mu nie jest, że jest szczęśliwy i po prostu ma chwilę, żeby pobyć ze sobą. Chociaż nasze rozstanie było momentami dramatyczne i nieprzyjemne, naprawdę nie życzę mu źle" - opowiadała w listopadzie czeskiej prasie Veronika Pankova, która jest fizjoterapeutką czeskiej reprezentacji. Ona i Antonin Hajek byli małżeństwem, rozstali się - jak wspomniała sama kobieta - w mało przyjaznych okolicznościach. Natomiast to absolutnie nie przekreśla ich wspólnych miłych wspomnień, które gromadzili przez lata, oraz uczucia, które niegdyś ich łączyło. Właśnie m.in. ze względu na nie Veronika mocno trzymała kciuki za powrót skoczka do rodziny. Sportowiec pozostawił pogrążonych w żałobie bliskich. Hajek był rekordzistą Czech w locie na 236 metrów, który ustanowił na Mistrzostwach Świata w Planicy w 2010 roku. Pochodzący z Frydlantu skoczek karierę zakończył osiem lat temu. W Pucharze Świata wystartował w 111 konkursach i dwukrotnie był blisko podium, na czwartym miejscu. Brał udział w Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver 2010 i Soczi 2014. Po zakończeniu kariery w 2015 roku zaczął trenować młodych adeptów skoków. Od 2018 do 2022 trenował również kadrę narodową, pracując dla reprezentacji kobiet, a potem dla kadry mężczyzn. Obnaża absurd świata skoków! "Ani jeden nie przeszedłby kontroli"