Tomasz Pochwała stracił równowagę tuż po wyjściu z progu podczas treningu na mamuciej skoczni w Planicy w 2002 roku.
Spadł na 70. metrze, a potem z impetem koziołkował przez kolejnych 180. Wyglądało koszmarnie.
Trafił do szpitala z wstrząśnieniem mózgu, naderwanymi więzadłami w kolanie i z poważnie odrapaną twarzą.
Sam przyznał, że po obejrzeniu nagrania wypadku, zastanawiał się, jak udało mu się przeżyć...