To już dziś - wielka inauguracja nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Jeśli tylko aura na to pozwoli, najlepsi zawodnicy świata zmierzą się już o godzinie 16.00 w pierwszej oficjalnej serii, jaką będą kwalifikacje przed sobotnim konkursem na skoczni w fińskiej Ruce. Minionej zimy Piotr Żyła w jednym z konkursów na obiekcie Rukatunturi wywalczył trzecie miejsce. "Kryształowej Kuli" wywalczonej przed rokiem broni Halvor Egner Granerud. Norweg w czerwcu zaliczył upadek w Lillehamer, ale wydaje się być mimo to w znakomitej formie, co pokazał m.in. podczas mistrzostw swojego kraju, gdzie sięgnął po złoty medal. Jak sam mówił, jego celem jest obrona pierwszej pozycji w Pucharze Świata i z całą pewnością pozostaje głównym faworytem. Kto może mu zaszkodzić? Spore wyzwanie dla Polaków na inaugurację. Ten obiekt nam nie sprzyja Kubacki pretendentem numer 1? Portal Telewizji Czeskiej ocenił, że kandydatem numer jeden do tego, by zdetronizować Graneruda jest wracający do Pucharu Świata po problemach w życiu prywatnym Dawid Kubacki. Choć skoczek z Szaflar z powodu drobnych kłopotów ze zdrowiem nie wziął udziału w zgrupowaniu na Cyprze, to jednak jest już gotowy, by ponownie walczyć z najlepszymi zawodnikami świata. Obok Kubackiego wysoko stoją również notowania Stefana Krafta, Andreasa Wellingera, Anże Laniska, Daniela Tschofeniga, a przede wszystkim Ryoyu Kobayashiego. Co ciekawe, w kontekście walki o czołowe lokaty w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wysoko oceniono także dwóch weteranów skoczni Piotra Żyłę i Manuela Fettnera. Szok na starcie sezonu PŚ. FIS strzela sobie w stopę Rewolucja w czeskich skokach. Chcą odbudować swoją pozycję Sami Czesi również wiążą z tym sezonem spore nadzieje. Ostatnie lata to dla nich ciężki okres, w którym po dawnych sukcesach nie zostało praktycznie nic. Teraz jednak postawili na trenerski duet ze Słowenii Gaj Trcek - Jure Sinkovec. Pod jego wodzą czescy skoczkowie mają wrócić do punktowania w Pucharze Świata, a może i czegoś więcej, bo pamiętajmy, że cały czas aktywnym skoczkiem pozostaje Roman Koudelka, mający na koncie sporo osiągnięć. Czy to oznacza, że niebawem naszym skoczkom przybędą kolejni rywale? Zapewne nie tak szybko, ale należy się cieszyć, że kolejny wraca "na mapę".