Kamil Stoch do sezonu 2024/2025 podchodził ze sporymi nadziejami. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski w celu poprawy swoich wyników zmienił sposób przygotowania do rywalizacji i zrezygnował ze współpracy z trenerem Thomasem Thurnbichlerem, a co za tym idzie, odłączył się od kadry A prowadzonej przez Austriaka. Dwukrotny triumfator Pucharu Świata postawił na ludzi, którym przez lata zdążył zaufać w sposób absolutnie maksymalny i stworzył własny sztab szkoleniowy. Świetny występ Macieja Kota, otarł się o podium. Aż 141,5 m w pierwszej serii Na czele specjalnie skonstruowanego zespołu stanął duet Michał Dolezal - Łukasz Kruczek, a więc dwójka trenerów, która już w przeszłości potrafiła zaprowadzić Stocha na absolutny szczyt skoków narciarskich. Po letnim okresie przygotowawczym z nowego sztabu Stocha płynęły jasne głosy, a te mówiły, że nasz wielki skoczek jest w formie, która pozwoli mu na powrót do światowej czołówki. Niestety jednak wraz ze startem rywalizacji w Pucharze Świata pojawiły się znane z przeszłości problemy z pozycją najazdową. Jan Szturc stawia diagnozę ws. Stocha. Bolesną Jakby tego było mało, Stoch walcząc o punkty bardzo się usztywniał. W związku z tym 37-latek nie pojechał na 73. Turniej Czterech Skoczni, aby w spokoju szukać formy w Polsce. Skoki w mistrzostwach Polski, a potem także w Pucharze Świata w Zakopanem pozwalały uwierzyć w to, że nasz mistrz zmierza w dobrą stronę. Sam zresztą twierdził, że "wykonuje małe kroki do przodu". Jeśli weryfikacją miał być wyjazd na loty do Oberstdorfu, to niestety nie przebiegła ona pomyślnie. Stoch w treningach wyglądał nieźle, ale potem w kwalifikacjach wypadł fatalnie, a dzień później w konkursie nie wszedł do drugiej serii. Sam mówił, że problemem jest próg. Jan Szturc boleśnie zdiagnozował problemy naszego skoczka. - Po tym dojeździe, który Kamil w sobotę pokazał, to nie ma szans. Z tej pozycji dojazdu mogą wyjść tylko miejsca takie jak w tym konkursie - gdzieś za "trzydziestką". Kamil ma za nisko biodra, przez to próg mu ucieka - stwierdził w rozmowie ze "Sport.pl" legendarny polski trener. Piotr Żyła nie wróci z Oberstdorfu z niczym. Tyle zarobił w konkursie - On atakuje z tyłu do przodu. Znowu ta pozycja została rozregulowana. A już były momenty, chociażby w Zakopanem, że pokazał się z dobrej strony. W bodajże dwóch skokach. To było wtedy, gdy dojechał biodrem wyżej i wtedy od razu noga mu lepiej dała i szybciej Kamil pokonywał pierwszą fazę lotu. A teraz w Oberstdorfie Kamil się w pierwszej fazie zatrzymywał, został za nartami. Dlatego później mu brakowało prędkości - ocenił z profesjonalnego punktu widzenia. Stoch w Oberstdorfie walczy nie tylko o punkty w konkursie na obiekcie do lotów narciarskich, ale także miejsce w reprezentacji Polski na kolejne zawody, choćby w Willingen, które bardzo lubi. Za rogiem widać już także mistrzostwa świata, które dla skoczków rozpoczną się na początku marca. Do tego czasu Stoch ma niewiele szans na to, aby przekonać Thurnbichlera, że to akurat jego warto zabrać do Trondheim, a rywalizacja w kadrze staje się coraz bardziej zacięta.