Puchar Świata w skokach narciarskich mężczyzn opuścił Europę. W kolejnych tygodniach panowie o punkty do klasyfikacji generalnej cyklu walczyć będą do obiektach w Lake Placid i Sapporo. Thomas Thurnbichler do Stanów Zjednoczonych postanowił wysłać piątkę zawodników, których oglądać mogliśmy w Willingen, a więc Dawida Kubackiego, Piotra Żyłę, Aleksandra Zniszczoła, Jakuba Wolnego oraz Pawła Wąska. Na skoczni MacKenzie Intervale zaprezentują się także panie - Pola Bełtowska, Nicole Konderla, Natalia Słowik i Anna Twardosz. Zaraz kwalifikacje w Lake Placid, a tu takie problemy gwiazdora. Trwa walka z czasem "Biało-Czerwoni" dotarli już do Lake Placid, gdzie w kolejnych dniach rozegrane zostaną dwa konkursy indywidualne mężczyzn, dwa konkursy indywidualne pań oraz konkurs drużyn mieszanych. W trakcie podróży do Ameryki naszych reprezentantów (a także kilku przedstawicieli innych drużyn) spotkała dość ciekawa sytuacja, o której opowiedzieli Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela ze skijumping.pl. Jak się okazuje, po przekroczeniu granicy skoczkowie, dziennikarze oraz członkowie sztabów szkoleniowych musieli porozmawiać z celnikiem, aby ujawnić mu cel swojej wizyty w USA. Funkcjonariusze zadbali o to, aby goście nie czuli się jednak przytłoczeni tą sytuacją. Podczas kontroli doszło także do dość nietypowej sytuacji - celnicy mieli bowiem problem z wymową imion i nazwisk niektórych zawodników, w tym m.in. Dawida Kubackiego. Jak ujawił Tadeusz Mieczyński, imię polskiego skoczka wymówiono jako "Dułit". Ciężko więc było zorientować się, że chodzi właśnie o Kubackiego. "Starali się, próbowali wymówić te słowiańskie imiona i nazwiska, co nie zawsze wychodziło. Czasem było tematem do żartów, a poważnym panom policjantom i celnikom nie podobało się, że podśmiewano się z ich wymowy. Mogło to się źle skończyć, ale udało się i panowie nas wypuścili" - tłumaczył dziennikarz skijumping.pl. Kolejne uderzenie w FIS po kontrowersjach w Pucharze Świata. Padł komunikat