Przed nami ostatnie dni rywalizacji skoczków narciarskich w ramach pierwszego w historii PolSKIego Turnieju. W ostatnich dniach uwagę wielu kibiców przykuł młody Amerykanin, 19-letni Tate Frantz. Pochodzący z Lake Placid zawodnik zachwycił publiczność podczas weekendu w Wiśle, kiedy to indywidualnie zajął 18. miejsce. Reprezentant Stanów Zjednoczonych zaprezentował naprawdę wysoką formę także podczas konkursu duetów, kiedy to kilkukrotnie "postraszył" Dawida Kubackiego i Piotra Żyłę dalekimi skokami. Śmiało stwierdzić można, że gdyby Erik Belshaw oddał równie dobre próby, Amerykanie byliby w stanie wyprzedzić naszych reprezentantów. Ostatecznie do "Biało-Czerwonych" tracili bowiem zaledwie 13,7 punktu. Niesamowite skoki 16-letniego Polaka. Przeskoczył obiekt Tate Frantz nadzieją Amerykanów. 19-latek zachwyca w Pucharze Świata Tate Frantz będąc jeszcze w Szczyrku znalazł czas na krótką rozmowę z dziennikarzem portalu "Skijumping.pl", Marcinem Hetnałem. Młody Amerykanin opowiedział, jak wyglądały jego początki ze skokami narciarskimi. Jak się okazuje, początki Frantza ze sportami zimowymi wcale nie były łatwe. Podczas pierwszych prób na skoczni niemal za każdym razem zaliczał on bowiem upadkiem. "Te upadki tylko sprawiały, że jeszcze bardziej chciałem wrócić na rozbieg i udowodnić samemu sobie i innym, że dam radę i że skoki to jest właśnie to, co chcę robić w życiu" - oznajmił. Gorąco w sztabie Norwegów. Niepokojące sygnały, nie chcą milczeć ws. trenera Choć marzy mu się złoto olimpijskie, mistrzostwo świata, a także zdobycie Kryształowej Kuli i Złotego Orła, na ten moment młody skoczek skupia się na przygotowaniach do docelowej imprezy tego sezonu - Mistrzostw Świata Juniorów w Narciarstwie Klasycznym 2024, które odbędą się w lutym w Planicy. "Jadę na te mistrzostwa z nadzieją, że amerykańskiej drużynie uda się wywalczyć jakiś medal. Wydaje mi się, że mamy spore szanse na medal drużynowy. Ale liczę też na to, że uda mi się indywidualnie wywalczyć krążek jakiegoś koloru. Staram się wyciszać swoje oczekiwania, by się nie stresować, ale wiem, że mam szansę na medal" - powiedział młody Amerykanin. Tate Frantz, podobnie jak pozostali reprezentanci Stanów Zjednoczonych (a także Japonii), większość czasu w roku spędza poza domem. 19-latkowi bowiem ciężko byłoby wracać do ojczyzny w przerwach pomiędzy zawodami, które rozgrywane są głównie w Europie. "Na co dzień mieszkam i trenuję właśnie w Lillehammer. W Lake Placid tak naprawdę bywam tylko na zawody, raz lub dwa razy w roku. W zeszłym roku byłem w domu dwa razy — raz przy okazji Pucharu Świata w Lake Placid i jeszcze około trzech tygodni w lecie na wakacjach. Puchar Świata to było dla mnie naprawdę fajne wydarzenie. To było fantastyczne, móc zadebiutować na najwyższym poziomie w swoim własnym mieście" - przyznał. Thurnbichler zadecydował! Oto skład Polaków na kwalifikacje w Zakopanem