Skoki narciarskie w Polsce zawsze były popularne, ale Adam Małysz przeniósł je na zupełnie inny poziom. Kiedy skoczek z Wisły zaczął wygrywać i dominować w Pucharze Świata, kibice wręcz oszaleli na jego punkcie. Zaczęła się "Małyszomana", która w naszym kraju wykroczyła daleko poza sport. Małysz miał jednak również i gorsze okresy, w których musiał zmagać się z krytyką fanów, dziś nazywaną hejtem. W rozmowie z "Eurosportem" skoczek z Wisły, a obecnie dyrektor sportowy w Polskim Związku Narciarskim, opowiedział o bezpośrednim starciu z jednym z kibiców. - Nie dało się tego nie słyszeć. A to żarciki, że wylądowałem na buli, a to to, a to tamto. Nie wytrzymałem - wspomina Małysz. - Podszedłem do niego, dałem mu moje narty i powiedziałem: "proszę, idź na górę i pokaż, co potrafisz". Coś zaczął dukać, coś w stylu: "ale jak to, pan to robi przecież od dziecka". Odpowiedziałem: "A to ja ci broniłem trenować? Mogłeś zostać sportowcem, mogłeś zostać kimś innym. A stoisz tu i przeszkadzasz. Łatwo naśmiewać się z innych, trudniej samemu coś zrobić". Prawdopodobnie zrobiło mu się głupio, taką mam nadzieję. Może coś zrozumiał. W każdym razie już miałem spokój, do końca treningu.