Nie od dziś wiadomo, że Horngacher jest na celowniku Niemców, którzy szukają nowego trenera. Z końcem obecnego sezonu pracę z kadrą naszych zachodnich sąsiadów kończy bowiem Werner Schuster. Austriak odejdzie w glorii chwały, bo w Seefeld Niemcy dzielą i rządzą. W konkursie indywidualnym zaliczyli dublet - mistrzem świata został Markus Eisenbichler, a wicemistrzem Karl Geiger. W "drużynówce" wręcz znokautowali rywali zdobywając złoto. Nic więc dziwnego, że zachwycona Schusterem jest dyrektor sportowa Niemieckiej Federacji Narciarskiej (DSV) Karin Orgeldinger, która zapowiedziała, że chce nadal z nim współpracować. Odejście Schustera z niemieckiej kadry jest jednak przesądzone, a Orgeldinger widzi go w zupełnej innej roli. "Myślimy nad stworzeniem akademii, a taki fachowiec, wizjoner skoków, byłby bardzo cennym fachowcem" - stwierdziła.W dalszym ciągu więc głównym faworytem na następcę Schustera jest Horngacher, którego kontrakt z PZN wygasa z końcem obecnego sezonu. Przed MŚ w Seefeld prezes związku Apoloniusz Tajner był pełen optymizmu. Sytuacja jednak uległa zmianie, bo Polacy na skoczni Bergisel w Innsbrucku zawiedli. "Biało-Czerwoni", którzy zdecydowanie prowadzą w klasyfikacji Pucharu Narodów, a trzech z nich: Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki jest w ścisłej czołówce Pucharu Świata, jechali na MŚ po medale. Tymczasem w konkursie indywidualnym najlepszy z Orłów Stoch zajął piąte miejsce. Żyła i Kubacki uplasowali się w drugiej dziesiątce. W "drużynówce" podium miało być pewne. Polacy bronili tytułu sprzed dwóch lat, a w tym sezonie PŚ wygrali dwa z czterech rozegranych konkursów. "Drużynówkę" w Innsbrucku zakończyli na czwartym miejscu, co należy uznać za porażkę.Atmosfera się zagęściła, bo nikt nie przypuszczał, że na półmetku MŚ nie będzie medalu skoczków. Co się stało? Dyrektor ds. skoków i kombinacji w PZN Adam Małysz jako jedną z przyczyn wskazał niepewną sytuację z Horngacherem. Jak poinformował Kamil Wolnicki z "Przeglądu Sportowego", były znakomity skoczek postanowił działać. Spotkał się z Horngacherem w niedzielę wieczorem. "Powiedział, że dalej nie podjął decyzji. Dodał, że da z siebie sto procent do końca sezonu i tego możemy być pewni. Nie wiem jednak, kiedy dowiemy się, co zdecydował, bo usłyszałem, że cały czas myśli. Odpowiedziałem więc, żeby robił tak, aby nie wpływało to na innych. Przyznał mi, że wie, jak to wygląda i widzi efekty" - stwierdził Małysz w "PS". "Nasza rozmowa była długa, szczera i potrzebna. Dyskutowaliśmy także o tym, dlaczego brakowało odległości, skoro wyniki wszystkich badań są dobre? Coś złego działo się na progu i każdy ze skoczków popełniał tam błąd. Pytanie, dlaczego tak się działo? W Willingen i wcześniej w Lahti wydawało się, że jest automatyzm" - dodał.Dotychczasowe wyniki na pewno nie ułatwiają zadania. Kontynuacja pasma sukcesów, jakie pod wodzą Horngachera odnosili Polacy, pewnie przybliżyłaby Austriaka do dalszej pracy z "Biało-Czerwonymi". Brak medali może sprawić, że 49-letni szkoleniowiec będzie skłonny zmienić otoczenie i przyjmie ofertę Niemców. Na ostateczną decyzję Horngachera musimy jeszcze poczekać.Po dniu przerwy Polacy wracają na skocznię. We wtorek na obiekcie w Seefeld odbędą się treningi, w których weźmie udział piątka "Biało-Czerwonych". Jest to etap przygotowań do piątkowego konkursu na skoczni normalnej. RK